Akcja strażaków i lądowanie śmigłowca LPR
Do zdarzenia doszło 24 marca około godziny 20:20 w Godzikowicach. -Kobieta wróciła po pracy do domu i zobaczyła nieprzytomnego męża bez oznak życia - informuje Krzysztof Gielsa, Oficer Prasowy Komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Oławie. -Ze względu na brak wolnej karetki zostaliśmy zadysponowani do tego zdarzenia. Po przyjeździe na miejsce, strażacy rozpoczęli działania z zakresu pierwszej pomocy. Wykonywali resuscytację krążeniowo-oddechową. Na miejsce przyleciał także LPR. Niestety lekarz stwierdził zgon około 58-letniego mężczyzny.
W związku z lądowaniem LPR droga była zamknięta. Chwilę później do zdarzenia dojechała karetka pogotowia ratunkowego.
Strażacy coraz częściej wyjeżdżają na tego typu akcje. Wszystko przez bardzo duże obciążenie pogotowia ratunkowego. - Na szczęście nie było jeszcze takiej kumulacji, że w jednym momencie było kilka zdarzeń. Należy pamiętać, że strażacy mają tylko podstawowe wykształcenie w zakresie kwalifikowanej pierwszej pomocy. Mamy jednak w naszym gronie trzech ratowników medycznych. - dodaje Gielsa.
-Nie jesteśmy Ratownikami Medycznymi i jest do dla nas na pewno dodatkowe obciążenie, bo jeździmy do zdarzeń typowo medycznych, gdzie wskazana była pomoc lekarza. Jeśli jednak go nie ma, musimy jechać. Nigdy nie odmawiamy pomocy. Robimy to, co jest w zakresie naszych możliwości i na co pozwalają nam przepisy prawa. Często jest to niekomfortowa sytuacja dla strażaków. Ale wspieramy się nawzajem. Ratowanie życia ludzkiego jest tutaj najważniejsze. Jeśli pogotowie nie ma dyspozycyjnego zespołu, czy też prowadzona jest dezynfekcja po przewozie pacjenta covidowego i ta karetka stoi, my jedziemy do zdarzenia.
-Takie zdarzenia zawsze były. Obecnie, dostajemy coraz więcej próśb od pogotowia o wsparcie. W ubiegłym roku mieliśmy ponad 100 takich wyjazdów. - dodaje Krzysztof Gielsa.