Czy biała substancja w Odrze została zbadana? Radni poruszyli temat
Na sesji rady miejskiej, która odbyła się 25 lutego w sprawozdaniu burmistrza pojawiła się informacja o „Zamknięciu obiegu wód technologicznych do produkcji papieru dla zakładu Jack-Pol Sp. z o.o. w Oławie – etap II”. Radni w tej kwestii mieli sporo wątpliwości. Krzysztof Rydzoń pytał, czy inwestycja ma związek z nieznaną substancją, która wpływa do Odry. Radna Wanda Nosek prosiła o przybliżenie tematu, na czym będzie polegało zamknięcie obiegu wód.
-Jeśli chodzi o firmę Jack-Pol, jest to kontynuacja inwestycji, która została rozpoczęta już wiele lat wcześniej. - informował Andrzej Mikoda, zastępca burmistrza. -W pierwszym etapie została wybudowana pierwsza część oczyszczalni. W tej chwili jest to przewidziane w rozwoju firmy, dbając o środowisko. Przystępują do kolejnego etapu rozbudowy oczyszczalni ścieków wewnętrznych, aby całkowicie tą gospodarkę wodną, którą prowadzą jest na terenie zakładu, zamknąć w obiegu wewnętrznym. Czy tutaj można powiedzieć, że to jest konsekwencja jakby zgłoszeń, które trafiały w minionym okresie? Dokładnie chodziło o zgłoszenia odprowadzania podejrzanych nieczystości do rzeki Odra. Nie jestem w stanie jednoznacznie odpowiedzieć, czy to możemy bezpośrednio wiązać. Ponieważ wszystkie działania, które były podjęte przez służby zarówno nasze jak i straż pożarną, policję jednoznacznie nie wskazały, kto był emitorem tych zanieczyszczeń. Natomiast jest to normalna procedura. Na tym etapie została do nas skierowana dokumentacja, a my wystąpiliśmy o uzupełnienie jej braków.
O wlewaniu się nieznanej, białej substancji do Odry na ulicy Portowej pisaliśmy już niejednokrotnie. Mieszkańcy zawsze powiadamiali służby o tej sytuacji - Skoro pan burmistrz powiedział, że służby, które badały wypływ ścieków do Odry, jednoznacznie nie określiły, skąd to jest. - mówiła radna Jolanta Górska. - To może Wydział Gospodarki i Ochrony Środowiska zajmie się tą sprawą na tyle poważnie, że określi dokładnie. Może warto sprawdzić, skąd te nieczystości wpływają do Odry, a nie czekać. Trzeba się wreszcie tym zająć, dlatego, że to już jest od dłuższego czasu. Jest to sprawa, która wielu mieszkańców dotyczy i są tym zainteresowani. A nie okazywać taką bezsilność, że "no my nic nie możemy zrobić".
Burmistrz Tomasz Frischmann poinformował, że urząd wystąpił do różnych instytucji w tym do Wód Polskich, do Wydziału Ochrony Środowiska w Starostwie Powiatowym oraz Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Instytucje te mają również problem z ustaleniem tej sytuacji. Działania cały czas są prowadzone, przy każdej interwencji miasto również kontroluje okoliczne zakłady, które mogą zrzucać nieznane substancje. W przypadku firmy Jack-Pol, ma ona pozwolenie wodnoprawne i ma uprawnienia do odprowadzania oczyszczonych ścieków. Jednak pracownicy urzędu nie są w stanie określić, czy substancja, która wypływała była właśnie z tego zakładu.
-Każda instytucja ma określony zakres, w jakim może kontrolować i my zgodnie z tym to wykonujemy. - informował Andrzej Mikoda. -Jeżeli kontrola przekracza nasze uprawnienia i kompetencje, powiadamiamy inne instytucje, które też powinny podjąć takie działania. Niestety jeśli chodzi o informację, która w tym wypadku spływała, często bywało tak, że w momencie, kiedy pojawialiśmy się na miejscu, tylko ślad pozostawał, po tym co się działo. Ostatnia interwencja była pod koniec stycznia w nocy, podczas której faktycznie udało się pobrać próbki. Pobrała je policja, być może ustali się wtedy skład ścieków. Może to pozwoli na zlokalizowanie przedsiębiorstwa bądź osoby, która dokonuje tego zrzutu. Jeżeli my przyjeżdżamy po fakcie i zostają już śladowe ilości, a z rury wypływa czysta woda trudno powiedzieć, co jest tego powodem.
Swoje zdanie w tym temacie wypowiedział również radny Albert Zieliński -Współczuje panu Mikodzie, który jest wystawiany na odstrzał w momencie, kiedy są sprawy naprawdę trudne i związane ze środowiskiem. Rozumiem, że opinia, którą pan wyraził, że w strategii rozwoju firmy Jack-Pol jest ochrona środowiska, wynika z tego, że otworzył Pan stronę internetową i to hasło bije tam po oczach. Jednak gdyby pan poczytał głębiej, to zobaczyłby, że ochronę środowiska firma Jack-Pol rozumie w ten sposób, że przerabia makulaturę na papier i przez to nie są wycinane drzewa. Więc nie ma tam niczego o ochronie środowiska, o której my rozmawiamy na sesji. Mówimy o tym, że notorycznie od wielu lat rzeka Odra oraz kanały rzeczne znajdujące się w Oławie są zasilane ściekami z tej firmy. Informacja, że w końcu udało się w nocy zebrać próbki tych ścieków, świadczy tylko i wyłącznie o państwa wieloletniej indolencji. Jeżeli po wielu latach zaangażowania mieszkańców, nocnych nagraniach spuszczania ścieków do rzek, państwo byliście w stanie zebrać w końcu jakieś próbki.
-Ja się nie czuję adwokatem tej firmy - wyjaśniał Andrzej Mikoda. - Bo z wypowiedzi pana Alberta takie mam wrażenie. Ja po prostu przyjmuje ten wniosek jako urzędnik i mam go odpowiednio rozpatrzyć. Natomiast co do samej zasady funkcjonowania zakładu, ja nie określam tych zasad. Określiły to przepisy, w których zakład został utworzony i funkcjonuje. Ludzie, którzy pracują w tym zakładzie, powinny respektować te przepisy. W przypadku odprowadzania do rzeki Odry ewentualnych ścieków, trzeba mieć pewne przeświadczenie, w jaki sposób to funkcjonuje. Oczywiście ja wiem, że jeśli coś się dzieje w tym mieście, to winny jest burmistrz lub jego zastępcy, lub cały aparat, który służy do tego, aby miasto normalnie funkcjonowało. Natomiast biorę pod uwagę, że osoba, która wypowiada się w ten sposób, nie musi mieć takiej wiedzy i pewnie jej nie ma. Nie wie, jak przebiega system kontroli, kto może kontrolować oraz na jakich zasadach może to robić. Gdyby miał taką wiedzę, to pewnie by w ten sposób nie formułował swoich wypowiedzi i swoich zarzutów. Kontrolę w zakładzie musi wykonać jednostka, która ma odpowiednie uprawnienia. Tak samo jeśli chodzi o pobieranie próbek wody. Tylko odpowiednia instytucja może je pobrać. Jeśli pobierze je ktoś inny, ich badanie nie jest brane pod uwagę w sprawie.
Temat nieznanej substancji na prośbę burmistrza Tomasza Frischmanna został poruszony również przez policję, straż pożarną oraz straż miejską -Jeżeli chodzi o zanieczyszczanie i firmę Jack-Pol, na chwilę obecną mogę powiedzieć, i nie jest to związane z niewiedzą, tylko bardziej z tajemnicą, że właśnie prowadzimy postępowanie przygotowawcze w tym zakresie. - wyjaśniał podinspektor Jacek Styczeń, pierwszy zastępca Komendanta Powiatowego Policji w Oławie. -Reguły postępowania karnego są ściśle określone w kodeksie postępowania karnego, czyli komu można udzielić informacji. Krótko mówiąc, tylko i wyłącznie stronom postępowania, pełnomocnikom i adwokatom. Osobom, które nie są stroną, informacji udzielić można tylko i wyłącznie za zgodą prokuratora, więc moja propozycja jest taka, żebyście państwo czy jako rada, czy burmistrz wystąpili pisemnie do nas w tym zakresie, przekażemy sprawę, zapewne prokurator przychyli się i udzielimy konkretnej odpowiedzi.
Jak poinformował komendant komendy Państwowej Straży Pożarnej w Oławie Bartłomiej Marcinów, jeszcze przed przejęciem obowiązków kierowniczych, pamięta, że do wycieków doszło około 10 razy -Za każdym razem nie można było jednoznacznie stwierdzić, że źródło wycieku pochodzi z firmy Jack-Pol, przyczyny były różne, a jedna z nich była taka, że nikt nam strażakom nie potrafił odpowiedzieć na pytanie jak zaplanowane, zaprojektowane i poprowadzone są instalacje burzowe na tym terenie. Za każdym razem, kiedy podejmowaliśmy takie działania, brała w nich udział jednostka chemiczna z Wrocławia, współpracowali z nami również pracownicy firmy Jack-Pol. Za każdym razem jednostka z Wrocławia pobierała próbki, te próbki są na nasz użytek. Oni sprawdzają na ile ta substancja, która znalazła się w rzece, jest niebezpieczna. I za każdym razem stwierdzali, że to według sprzętu, którym dysponują i wiedzy, którą mają, substancja ta nie jest niebezpieczna. My jako straż pożarna nie jesteśmy w stanie w pełnym zakresie się wypowiedzieć, czy ta substancja jest szkodliwa dla środowiska. Od tego są instytucje, takie jak Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska i za każdym razem po naszej interwencji występowaliśmy do nich z informacją, że taka sytuacja miała miejsce. Jakie działania oni prowadzą, nie jestem w stanie tego powiedzieć.
Komendant Marcinów wspomniał, że próbki pobrane przez straż pożarną miały neutralny odczynnik pH.
Krzysztof Rydzoń wspomniał o braku dociekliwości miasta. Właściciel firmy nie przedstawił dokumentów związanych z kanalizacją burzową -Czy to nie jest podstawa do wszczęcia postępowania wobec tego obiektu? Jeśli taka dokumentacja powinna się znajdować. Jeśli jest brak tej dokumentacji, to być może firma coś przed nami ukrywa?
Straż Miejska również zgłaszała sytuację do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, jak poinformował Jerzy Narolski, komendant Straży Miejskiej. WIOŚ stwierdził, że próbki substancji nie są niebezpieczne -Prawdopodobnie, o ile pamięć mnie nie zawodzi były ustalenia i zalecenie w kierunku Jack-Polu ze strony WIOŚ-u. Precyzyjne dane mogę podać, jak się zapoznam z całą sprawą.