Chcą ocalić od zapomnienia. Ten budynek to już historia
Kamienica przy Kutrowskiego 8 to już historia. 11 marca budynek zniknął raz na zawsze z krajobrazu miasta. W jego miejscu powstanie długo wyczekiwane przez mieszkańców rondo. Dla jednych, był to zwykły obiekt mieszkalny jakich wiele. Inni widzieli w nim coś znacznie więcej.
Bracia, Krystian i Kacper Oleszko to młodzi, 21-letni mieszkańcy Oławy, którzy swoją ogromną wiedzą na temat historii i architektury potrafią zaskoczyć nie jednego. Ten pierwszy studiuje Architekturę Krajobrazu na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu, drugi Militarioznawstwo na Uniwersytecie Wrocławskim. Przyciągają nie tylko dużą wiedzą, ale również wyglądem. Na ulicy wyróżniają się swoim własnym stylem. Są wielkimi fanami klasycznej mody męskiej, tradycyjnego obioru, który wyklarował się na przestrzeni od końca XIX wieku do lat 60. XX wieku.
-Lubimy klasycznie się ubrać. To nie jest coś stricte historycznego, chociaż dla wielu, tak to może właśnie wyglądać. Klasyczna moda męska jest to ta, która wyklarowała międzywojniu (lata 20. 30.) i do dziś główne jej elementy i forma przetrwały.
Bracia tego typu modą interesują się od wielu lat, jednak dopiero od około czterech, wygląda to tak, jak powinno.
-Coraz bardziej interesowaliśmy się tym stylem. Spodobał nam się. Porządne, profesjonalne ubieranie rozpoczęło się jednak dopiero około czterech lat temu. Wiele o tym czytaliśmy, musieliśmy zgłębić w jak największą ilość informacji na ten temat. Potrzebna była spora wiedza i doświadczenie, aby zweryfikować to, co można przeczytać w internecie. Dostatecznie szerokie spodnie, dostatecznie skrojona marynarka – nie za wąska, nie za szeroka, to zdało próbę czasu i to jest właśnie klasyczna moda męską taka którą lubimy.
Bracia o klasycznej modzie mogą mówić godzinami, podobnie zresztą jak o historii i architekturze. Gdy tylko dowiedzieli się, że „wyrok śmierci” na kamienicę przy ulicy Kutrowskiego został podpisany, chcieli ocalić ją od zapomnienia i odzyskać, choć kilka jej elementów. Wzięli młotek oraz niewielkie dłuto i kilka dni przed rozbiórką ruszyli, aby odzyskać co się da. A dało się niestety niewiele.
-Zanim na placu budowy pojawiła się ekipa wyburzeniowa, trzy dni próbowałem zbić niewielkie zielone kafelki, które zdobiły dolną część elewacji kamienicy. Była to piekielnie trudna robota, bo kafle były z okresu międzywojennego zapewne z lat 30. mocowane na bardzo twardy cement. Udało mi się uratować około 40 kafli, kilka niestety w kawałkach. Szkoda, aby to trafiło na śmietnik, jako gruz, bowiem właśnie całą ideą tego, co robiliśmy było to, aby coś z tej kamienicy zachować nawet dla siebie, bo powstrzymać wyburzania niestety się nie dało – mówi Krystian.
We wnętrzach nie było nic ciekawego. Krystian i Kacper na dwa tygodnie przed wyburzeniem byli wraz z archeologiem we wnętrzach. Chcieli zobaczyć, jak tam jest i czy można coś stamtąd odzyskać. Można było, jednak tym zajęło się już wcześniej miasto.
-Sądząc po elewacji spodziewaliśmy się we wnętrzu czegoś znacznie lepszego. Nie było tam jednak nic specjalnego, żadnej sztukaterii, czy tralek na balustradach. Jedynym elementem był stary XIX-wieczny piec kaflowy, ale został on wcześniej profesjonalnie rozebrany przez zduna na zlecenie urzędu miasta. Był bogato zdobiony i najbardziej wartościowy. Zostanie on oczyszczony i złożony na nowo jako eksponat oławskiej Izby Muzealnej. Pozostałych pieców nie opłacało się rozbierać, były one znacznie młodsze i nie robiły aż takiego wrażenia. Zabraliśmy z nich jedynie kilka kafli jako pamiątkę.
Z zewnątrz elewacja budynku okazała się znacznie cenniejsza dla młodych oławian. Poza niewielkimi kaflami udało się jeszcze zdobyć kilka elementów.
-Już w czasie rozbiórki udało się ocalić elementy sztukaterii. Jeden dobrze zachowany kroksztyn spod naczółka pierwszego piętra kamienicy oraz kawałek kostkowania spod gzymsu. Pełen prefabrykat z gwoździami, którymi był przymocowany. Co ciekawy te elementy były w 100% oryginalne, miały wzmocniony szkielet ze sznurków konopnych, dzięki czemu przetrwały w takim stanie tyle lat. Można powiedzieć, że udało się zabrać nam po kawałku wszystkich ważniejszych elementów w różnym stanie.
Co dalej z tym, co udało się odzyskać z historycznej już kamienicy Kutrowskiego 8? Kacper i Krystian mają plan.
-Chcielibyśmy to wszystko zebrać w jednym miejscu, sfotografować, opisać i oznaczyć. Co się da, będziemy chcieli podczyścić i umyć, ale nie wszystko. Chociażby małe zielone kafle z elewacji. Kilka zostanie na pewno w stanie takim, jakie zostały ściągnięte ze ściany. Dobrze by było, gdyby oławska Izba Muzealna zechciała wraz z piecem kaflowym, który zabrali z kamienicy, pokazać na ekspozycji także elementy elewacji.
Bracia lubują się także w fotografii analogowej. Na kliszy starają się ocalić od zapomnienia, zmieniające się otoczenie naszego miasta. Fotografują zmiany urbanistyczne. Kamienica przy Kutrowskiego także została w ten sposób zachowana. W swoich zbiorach mają również między innymi zdjęcia pięknie ułożonej kostki granitowej z oławskiego rynku. Jak sami mówią, gdy inni robili zdjęcia całości, oni skupiali się na detalach.
Nie codziennie w naszym mieście dochodzi do wyburzeń. Można powiedzieć, że to, którego byliśmy świadkami, było w ostatnim dwudziestoleciu jedynym. Wiele osób przyglądało się przez dwa dni pracom rozbiórkowym, ale tylko bohaterowie naszego artykułu postanowili zrobić coś więcej, niż przysłowiowe zdjęcie walącej się ściany wykonane smartfonem.
Adresu Kutrowskiego 8 już nigdy nie będzie, pozostanie luka. Nikt z władz miasta nie pomyślał, aby ściągnąć ze ściany budynku tabliczkę właśnie z tym numerem – szkoda, byłaby to najbardziej namacalna pamiątka z tego miejsca.