Zaatakował i pogryzł psa. Mieszkanka ostrzega
Do zdarzenia doszło 29 września po południu. Mieszkanka wyszła na spacer ze swoim czworonogiem. Wracając ze spaceru ujrzała, jak z sąsiadującej z jej domem posesją wybiega pies -Nie uciekałam nawet, bo wiedziałam, że mi się to nie uda. Do mojego domu pozostało mi około 100 metrów. Gdy tylko go zobaczyłam, przyspieszyłam kroku. Ten jednak szybko nas dogonił i rzucił się na mojego psa. W obawie o swoje zdrowie nie mogłam nic zrobić. Krzyczałam głośno ratunku, pomocy jednak nikt mnie nie słyszał. - mówi mieszkanka Niemila. -Pies był bardzo agresywny, zaczął szarpać i dusić za szyję mojego psa, najbardziej ucierpiała tylna łapa i ogon.
Pies został dotkliwie poturbowany, od trzech dni nie wstaje ze swojego posłania. Jak informuje mieszkanka, to nie pierwszy pies błąkający się po wsi. Kobieta wraz ze swoim psem wychodziła na spacer od 10 lat, wielokrotnie była przepędzana przez błąkające się psy, ale udawało jej się uciec do domu, jednak tak agresywnego zwierzęcia do tej pory nie spotkała -To, co działo się we wtorek, to była walka o przetrwanie. Po tym jak zaczęłam krzyczeć wyszła jego właścicielka, która nie wołała swojego psa, tłumaczyła się tym, że myślała, że on się bawi. - mówi pani Dorota. -To najgorszy dzień w moim życiu. Jeżeli mój pies to w ogóle przeżyje, to już nigdy nie wyjdę z nim na żaden spacer. Ten artykuł nie jest próbą złości czy zrobienia krzywdy innym osobom. Ma on być przestrogą dla ludzi, którzy wypuszczają swoje czworonogi poza ogrodzony teren swoich posesji bez żadnej odpowiedzialności za inne osoby. Nie jest ważne, czy to jest mały pies, czy duży. Chodzi o ignorancję tematu i wspólne bezpieczeństwo. - dodaje mieszkanka. -Do tej pory wydawało mi się, że wyjście z psem na spacer powinno być przyjemnością zarówno dla niego jak i dla mnie, ale się myliłam.