Justyna Piotrowska - Rok po operacji
- Nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak dobrze się czułam - powiedziała nam Justyna Piotrowska w sobotę 27 września na specjalnym koncercie we Wrocławiu, który zorganizowała, żeby podziękować wszystkim którzy jej pomogli.
Od operacji minął już rok, od powrotu do domu niewiele mniej. Justyna dzięki ogólnopolskiej akcji zbiórki pieniędzy mogła wygrać walkę z chorobą oraz wrócić do normalnego życia. Justyna pracuje już w szkole. Ze wzruszeniem wspomina swój pierwszy dzień w pracy. Uczniowie przez długie miesiące cierpliwie czekali na swoją panią. Nie kryli radości, gdy zobaczyli ją znowu zdrową, a na powitanie wręczyli jej słonecznik: - Pamiętali, że to mój ulubiony kwiat - cieszy się Piotrowska.
Co się zmieniło w ciągu tego wyjatkowego roku? - Nie ma skali, z pomocą której można by zmierzyć i porównać to, co było rok temu, a co jest dziś - stwierdza młoda nauczycielka. - Biorę leki immunosupresyjne, muszę je brać do końca życia, zawsze o tej samej godzinie. Maskę zakładam jedynie przy dużych skupiskach ludzi bądź w pobliżu osób chorych. Niestety, nie mogę jeść jogurtów, ponieważ zawierają żywe kultury bakterii, które mogą mi zaszkodzić.
Justyna dalej jeździ na badania kontrolne do Wiednia, do swoich lekarzy. Nie narzeka na brak pieniędzy na lekarstwa i wizyty: - Badania w Wiedniu są finansowe z mojego konta w fundacji, a leki przeciw odrzutowi są refundowane. Płacę jedynie za antybiotyki, ponieważ według prawa jestem już zdrowa i nie przysługuje mi refundacja. Wydaję około 120 zł na leki miesięcznie.
- Gdy wychodziłam ze szpitala, nie wyobrażałam sobie skali pomocy dla mnie - rozpromienia się. - Ludzie w Oławie mnie rozpoznają, uśmiechają się. Staram się wszystkim mówić dzień dobry, bo przecież nie wiem, kto mi pomógł.
Przypomnijmy: pzed rokiem w wyniku choroby płuc Justyna Piotrowska musiała przejść kosztowną operację przeszczepu płuc. Dzięki darczyńcom z całej Polski i spoza granic kraju Justyna może dziś normalnie funkcjonować.
[MS]