Kosztowne zgliszcza
Pożar stodoły był tylko początkiem problemów. Właścicielka Jadwiga Witkowska czeka na decyzję administracyjną - rozbiórka czy odbudowa obiektu? W obu przypadkach musi się liczyć z poważnym obciążeniem domowego budżetu. Natomiast Maria Białek, mieszkająca obok spalonego budynku, boi się, że ściana stodoły może zawalić się na jej dom. Ktoś najprawdopodobniej celowo podpalił stodołę. Teraz za jego zachowanie płacą inni
Bystrzyca
Kiedy nocą 31 grudnia sąsiad zbudził panią Marię, mówiąc, że sąsiadująca z jej domostwem stodoła płonie, myślała, że to jakiś ponury żart. Szybko wybiegła z domu i na własne oczy przekonała się, jak groźnie wygląda ten pożar. Aż dziewięć zastępów strażaków walczyło o to, żeby nie wydarzyło się poważniejsze nieszczęście. Gdyby ogień przeszedł na dom Marii Białek, mógłby wybuchnąć zbiornik z olejem opałowym. Do traumatycznego przeżycia dochodzi nieustanny stres. Ściana szczytowa budynku stoi w bezpośredniej bliskości domu. Pani Maria twierdzi, że cegły nie są dobrze związane. Martwi się, że przy mocniejszej wichurze ściana się zawali i zniszczy jej dom.
Obowiązkowo konserwator
Niespokojna jest również właścicielka stodoły. To na niej spoczywa teraz obowiązek zabezpieczenia rudery. Witkowska ustawiła przed nią tabliczkę ostrzegawczą i rozciągnęła dookoła budynku taśmę. Ale przecież nie może być pewna, czy nikt tam nie wejdzie. Najgorsza dla kobiety jest niepewność i czekanie na decyzję urzędową. Jak długo będzie przeciągała się ta sprawa? Czy konserwator zabytków nakaże jej rozbiórkę stodoły, czy odbudowę, co oznaczałoby ogromne koszta. Już teraz ekspertyza techniczna budynku i prace zabezpieczające kosztowały ją 4 tys. zł. Budynek był ubezpieczony, ale kobieta może uzyskać przy rozbiórce zwrot tylko 16% kosztów. Witkowska wspomina, że zaraz po pożarze, 31 grudnia, inspektor nadzoru budowlanego Elżbieta Pawlikowska nakazała jej ustnie zburzenie szczytów. Gdyby się na tym skończyło, Witkowska nie poniosłaby tylu kosztów, związanych z oficjalną procedurą. Nie martwiłaby się, że konserwator nakaże jej odbudowę budynku. Właścicielka relacjonuje, że inspektor nadzoru, widząc 2 stycznia nietknięte szczyty, zmieniła ustną dyspozycję i wszczęła oficjalną procedurę. Zapytaliśmy Elżbietę Pawlikowską, czy rzeczywiście najpierw domagała się tylko zburzenia szczytów. Nie zaprzeczyła. Poinformowała nas, że jeśli spalony obiekt jest bardzo niestabilny, strażacy wywołują zawalenie się budynku. Ale w tym przypadku belki trzymały się mocno. Chcieliśmy też wiedzieć, czy konieczne było włączanie konserwatora zabytków, co wydłuża całe postępowanie. Pawlikowska odpowiedziała, że taki jest jej obowiązek. Jego zaniechanie mogłoby narazić ją na odpowiedzialność przed sądem.
Kiedy decyzja?
Rozprawa administracyjna, która odbyła się 21 stycznia, nie przyniosła rozstrzygnięcia. Konserwator zabytków ma na podjęcie decyzji 30 dni po otrzymaniu dokumentów. Trzeba też pamiętać, że policja prowadzi dochodzenie z art. 163. kk, mówiącego o zagrożeniu życia, zdrowia lub mienia wielu osób, m.in. w wyniku pożaru. Nakaz rozbiórki lub odbudowy może być wydany po zakończeniu dochodzenia. Gdyby ujęto sprawcę i udowodniono mu podpalenie, to on ponosiłby koszta. Umorzenie z braku dowodów następuje po miesiącu. W Bystrzycy przypomina się o niedawnym podpaleniu auta. Mieszkańcy są przekonani, że w miejscowości grasuje podpalacz. Dopóki nie zostanie ujęty, koszta jego postępków będą ponosić niewinni mieszkańcy.
Xawery Piśniak