Maximilian Kryk kończy drugą książkę. Jak to wszystko się zaczęło?
23 kwietnia na rynku pojawił się thriller pt. "Sine umbra", którego autorem jest Maximilian Kryk z Oławy. Zapytaliśmy twórcę książki, jak to się stało, że został pisarzem. - Tak naprawdę nie uważam się za pisarza. Po prostu lubię pisać: początkowo nawet nie zamierzałem wydawać "Sine umbra"-pisałem oczywiście dla wyimaginowanego czytelnika, ale traktowałem pisanie jako ćwiczenie dyscypliny i kreatywności i stały element codziennej rutyny. Wydanie książki nie zmieniło praktycznie nic w moim życiu; to tylko realizacja jednego z celów, która oznacza, że pora iść po następne. Odpowiadając na pytanie: po napisaniu powieści wysłałem próbkę tekstu do wybranych wydawnictw i przyjąłem ofertę jednego z nich. Parę miesięcy później w dniu otwarcia galerii znalazłem w empiku na półce swoją książkę i chyba od tego momentu można by mnie nazwać pisarzem.
"Sine umbra" to książka debiutancka młodego artysty, poprzednia powieść historyczna i pierwszy tom cyklu fantastycznego - trafiły do szuflady. Pomysł na fabułę thrillera pojawił się przypadkowo. -Zalążek pomysłu stanowił pewien artykuł prasowy, na który natrafiłem kilka lat temu, o sportowcu, który wyrwał uliczny hydrant i atakował samochody, krzycząc o zbliżającej się apokalipsie i o demonach. Pomyślałem wtedy, że może ciekawie byłoby napisać coś łączącego wątek szaleństwa z motywem religijnym. Właściwy szkic powstawał bardzo szybko: zadawałem sobie po prostu pytania: jeśli demony by istniały, to jak dostosowałyby się do dzisiejszych czasów? Jak postrzega świat człowiek z zaburzeniami? Jak będzie wyglądała rzeczywistość, jeśli nałożymy na nią określony filtr i dodamy drugie dno?
Na pytanie, czy "Sina Umbra" jest w jakiś sposób związana z Oławą, musi odpowiedzieć sobie czytelnik, zagłębiając się w treść thrillera. Proces pisania książki Maximilian rozpoczyna od stworzenia szkicu fabularnego. -Tworzę jak najbardziej szczegółowy plan, życiorys i portret psychologiczny każdego bohatera, rozpisuję, co ma się znaleźć w każdej scenie, łączę wątki, a dopiero po wyznaczeniu ram zaczynam uzupełniać luki. W tworzeniu książki oławianinowi pomaga umiejętność obserwacji, dyscyplina, wytrwałość, emocjonalne oddzielenie tego, co się pisze, od siebie, i upór osła. Trzeba czasem coś wykreślić - niekiedy to jedno zdanie, czasem kilka stron... A czasem kilkadziesiąt. Mi zdarzyło się nawet kilkaset. Z najlepszego pomysłu nie będzie nic, jeśli nie zostanie zrealizowany, co sprowadza się do zadaniowego potraktowania tematu i potraktowania tego jak pracę. Niezależnie od obecności weny czy motywacji trzeba po prostu usiąść i pisać.
Jakich pisarzy oławianin ceni najbardziej? - Ograniczając się do prozy, szczególnym sentymentem darzę chyba Sienkiewicza. "Trylogię", "Krzyżaków" i "Quo vadis" pochłonąłem w jednym kawałku. Podobnie Josepha Conrada, jeśli zaliczymy go do polskich pisarzy. Lubię Stefana Grabińskiego, mało znanego polskiego twórcę literatury grozy. Ze współczesnych pisarzy ciężko mi się ograniczyć do kilku nazwisk i są to sylwetki, które bardziej cenię za konkretne dzieła niż za całokształt twórczości... Odnosząc się do twórców żyjących i nieżyjących, nie powiedziałbym też, że są pisarze, których jakoś szczególnie cenię czy są dla mnie autorytetami. Spędziłem dobrze czas przy opowiadanych przez nich historiach - i tyle. Maximilian pracuje nad kolejną książką, która jest już prawie skończona. -Zastanowię się jeszcze, czy zdecyduję się na wydanie, ale traktuję ją jako znacznie większe wyzwanie niż "Sine umbra".