Piłka wodna na boisku w Bystrzycy? Zawodnicy mają dość wody na murawie
Zawodnicy Burzy Bystrzyca oburzeni są stanem murawy, który zastają za każdym razem, gdy pojawiają się opady deszczu -Nie muszą być to ulewy, wystarczy lekki deszcz i już na boisku jest pełno kałuż. Kolejny mecz z rzędu gramy na własnym boisku w piłkę wodną.- informują zawodnicy.
17 października przed meczem zaplanowanym na godzinę 15:00 sportowcy własnymi siłami próbowali doprowadzić boisko do takiego stanu, by możliwe było rozegranie meczu. Pomimo starań sędziowie, którzy pojawili się na miejscu, mieli wątpliwości czy murawa nadaje się do gry. Po dłuższym zastanowieniu i rozmowach z zawodnikami sędzia wyraził zgodę na rozegranie spotkania, które opóźniło się o 30 minut -Niestety po raz kolejny nie jesteśmy w stanie zagrać normalnego meczu na własnym boisku. W ciągu tygodnia z dnia na dzień musimy przekładać treningi, ponieważ płyta nie nadaje się do gry. Po jednym treningu, który udało się wykonać, przychodzimy w sobotę od rana, żeby kilka godzin przed meczem zbierać wodę z płyty boiska. Pomimo kilkunastu osób zaangażowanych w te prace, stan murawy niewiele się poprawia. Sędzia, który przyjechał na mecz, nie chciał dopuścić do jego odbycia, jednak w wyniku argumentacji ze strony zarówno gości, jak i gospodarzy, że nie ma innych terminów na rozegranie meczu, spotkanie się odbyło. Po raz kolejny nie mając nic wspólnego ze sportową rywalizacją a przede wszystkim zagrażający zdrowiu zawodników.- informuje zawodnik Burzy Bystrzyca.
Niewielkie opady deszczu powodują nie tylko szkody na boisku, niszczenie trawy, brak możliwości przeprowadzania treningów, ale również nie pozwalają na rozgrywanie meczów przez istniejącą w Bystrzycy drużynę Old Boyów.- Mecze przekładaliśmy już trzykrotnie. Za każdym razem związane było to ze stanem naszej murawy, która po 30-minutowym deszczu nie nadawała do gry- mówi jeden z zawodników drużyny 35+.
W odniesieniu do ostatniego meczu, na który początkowo nie zgodzili się sędziowie po porozumienie obu stron i skontaktowaniu się z Dolnośląskim Związkiem Piłki Nożnej sędzia wyraził zgodę na rozegranie spotkania z zaznaczeniem, że gdyby coś się stało, odpowiedzialność za to poniosą władze klubu. Trener Burzy Bystrzycy Dawid Pożarycki podkreślał, że o końcowym wyniku meczu, który jest rozgrywany w momencie stojącej na boisku wody, decyduje przypadek. - Drugi mecz z rzędu, gdy gramy u siebie i chcielibyśmy zdobywać punkty, które są nam bardzo potrzebne, o końcowym wyniku decyduje przypadek z racji tego, że woda stoi na boisku. Ciężko odnieść się do dyspozycji zespołu, czy jesteśmy w formie, czy też nie bo tak naprawdę po tych meczach nie jesteśmy w stanie powiedzieć, jak gramy. W takich warunkach o zdobyciu gola decydował los i tak też powiedziałem zawodnikom w szatni, że wszystko jest uzależnione od tego, kto będzie miał więcej szczęścia. Jeżeli chodzi o treningi ,to chcielibyśmy sobie te spotkania dużo wcześniej planować, jednak z dnia na dzień i tygodnia na tydzień musimy to wszystko zmieniać i dostosowywać się do panujących warunków pogodowych. - podkreślał Pożarycki.
Trener biało-niebieskich zapytany o to, czy udało się przenieść treningi w inne miejsca powiatu, odpowiedział, że takie próby były podejmowane, jednak zakończyły się one fiaskiem. -Nie udało nam się załatwić orlika w Oławie ze względu na zbyt oblegany grafik ani w Marcinkowicach, gdyż były dostępne tylko bardzo późne godziny wieczorne, do których nie byliśmy w stanie się dostosować.- informował trener Burzy Bystrzycy.