Škoda Gadač Team i ich Złombolowa przygoda
Z powiatu oławskiego na wyścig "Złombol 2015" wyrusza kolejna ekipa. W tym niecodziennym wydarzeniu, mimo zdobycia numeru startowego, wielu uczestników nie dojeżdża nawet do startu. Niektórzy na samym początku mają problem z odpaleniem auta, wielu z nich nie dojeżdża do mety. Z tą ekipą ma być jednak inaczej. Ich celem jest zdobycie Alp i pomoc dzieciom z domu dziecka
Bartosz Czerniecki i Rafał Gorbenko z Bystrzycy oraz Patryk Wojtowicz i Mateusz Kobus z Oławy będą stanowić jedną z 380 załóg dziewiątej edycji Rajdu Charytatywnego Złombol. To kolejna, amatorska grupa, która już 15 sierpnia o godzinie 12:00 z Katowic wyruszy w pełną przygód wyprawę. Tegoroczna meta została wyznaczona w Passo dello Stelvio w Alpach na wysokości 758 m n.p.m.
To przygoda życia
- Pierwszym pomysłem na zakup samochodu była Skoda Forman, miała ona dużą przestrzeń bagażową, jednak na rynku wtórnym był bardzo ciężki dostęp do tego samochodu, więc po obejrzeniu kilku ofert znaleźliśmy Skodę Favorit - mówi Mateusz Kobus. Samochód miał tylko jednego właściciela i kosztował nas 900 zł. Auto prezentowało się dobrze i było w całkiem niezłym stanie.
Samochód zakupili pod koniec lutego i tak od tej pory w każdej wolnej chwili wspólnie pracują, aby auto mogło sprawnie dojechać do mety. Ekipa nie ukrywa, że czasami bywało ciężko aby razem pracować i w tym samym momencie znaleźć wolny czas
-Auto technicznie jest doprowadzone już w 90 procentach do jazdy, w zasadzie już moglibyśmy nim pojechać - wyjaśniał Mateusz. -Tak naprawdę to powiedziałbym, że w 91 procentach - poprawił Bartek Czerniecki. - W samochodzie zostały wymienione hamulce, nie zmienialiśmy ich z racji tego, że te samochody już fabrycznie miały je dobre oraz wymieniliśmy przednie zawieszenie. Z racji tego, że ten samochód jest świetnym wymysłem Czechów, to jedyne co musieliśmy do niego włożyć to dodatkowy wentylator i wymienić rozrusznik. Aktualnie trwają prace nad kosmetycznymi sprawami i udogodnieniami.
Są gotowi na wszystko
Z racji tego, że droga jest długa i niebezpieczna załoga postanowiła wziąć podstawowe narzędzia. Przede wszystkim muszą ograniczać się w ilości wziętych rzeczy z racji na małą ładowność pojazdu.
-W podróż na pewno musimy zabrać dużo cierpliwości i humoru - podkreśla cała ekipa. -Liczymy się z tym, że może się coś zepsuć, podobnie jak w nowym samochodzie, tylko tutaj jest o tyle łatwiej, że przy podstawowej wiedzy możemy coś naprawić w trasie, w nowym samochodzie jest to niemożliwe.
Drużyna ma zamiar pokonać około 500 km dziennie.
-Na koniec zostawiamy sobie krótszy odcinek, z racji tego, że warunki staną się znacznie trudniejsze. Odnośnie trasy to mamy w planie ominąć pierwszy odcinek Austrii, chcemy pojechać przez Czechy i Niemcy, a dopiero później wjechać do niej przez jezioro Bodeńskie- tłumaczy Mateusz.
Zmiana trasy jest związana z rygorystycznymi przepisami, które utrudniłyby sprawę przejazdu. Winiety na autostradę są dość drogie, jeżeli ekipa miałaby jechać lokalnymi drogami, które są umieszczone na górzystym terenie co znacznie spowolniłoby ich jazdę.
Szacunkowy koszt złombolowej ekipy z zakupem auta, paliwem, noclegiem i żywnością wyniesie 2 tysiące zł. Dodatkowo warunkiem uczestnictwa w wyścigu jest wpłata 1500 zł, która trafi dla dzieci z domu dziecka. Aktualnie ekipa znalazła darczyńców, którzy wstępnie wpłacą 1000zł. - Mamy jeszcze kilku darczyńców, ale jak do tej pory nie potwierdzili swojej wpłaty. Jednak nie ma się co obawiać, reszta na pewno zostanie wpłacona. Nam nie zależy czy przyjedziemy pierwsi czy ostatni. Tutaj chodzi, aby w ogóle dojechać. Zależy nam także na integracji z innymi ekipami "złombolowymi" - mówi grupa.
O charytatywnej akcji "Złombol" pisaliśmy już przy okazji przygotowań ekipy z "Żuka 4x4" - www.olawa24.pl