Chemiczne dodatki do żywności, czyli jak wybierać świadomie
W obecnych czasach zewsząd słyszy się o chemicznych dodatkach, wypełniaczach, spulchniaczach, barwnikach i innych dodatkach znajdujących się w żywności. Czy wszystkie z nich są szkodliwe? Jak wyglądają podstawy prawne tyczące się podobnych kwestii? Jak mamy wybrać i komu mam zaufać, jeśli chcemy mieć pewność, że jemy bezpieczną i zdrową żywność? Czy trzeba na to wydać majątek? Odpowiednie zakupy nie są łatwa kwestią, ale dokładnie przemyślane mogą być zarówno tanie, jak również smaczne i zdrowe. Trzeba tylko wiedzieć na co zwracać uwagę! (Dowiedz się więcej o dziedzinie chemii na stronie: korepetycje chemia).
Czym są dodatki do żywności?
Najprościej mówiąc są to substancje zmieniające właściwości żywności. Mogą być używane by chronić jedzenie, zwiększyć jego atrakcyjność, przedłużyć datę przydatności do spożycia lub ułatwić produkcję. Jednak nie wszystkie z dodatków to "zło w czystej postaci".Dzielą się one na naturalne (np. chlorofil, karmel, celuloza, karoten) i syntetyczne, a syntetyczne dalej na sztuczne (np. żółcień chinolinowa, tartrazyna, azorubina) i identyczne z naturalnymi (np. syntetyczna witamina C, zapachy syntetyczne). Niestety również to nie wyjaśnia nam, które z nich są nieszkodliwe, a które mogą okazać się niebezpieczne. Często zdarza się, że dodatki naturalne mają groźne działanie dla naszego organizmu, tymczasem syntetyczne mogą być zupełnie bezpieczne.
Ze względu na funkcje techniczne, dodatki do żywności dzielą się na:
utrwalająceDo grupy tej należą przede wszystkim wszędobylskie konserwanty, które hamują proces psucia się żywności (w tym popularna NaCl - sól kuchenna), przeciwutleniacze, których zadaniem jest zapobieganie ciemnienia owoców i utlenianiu tłuszczów (tokoferole, witaminy C i E) oraz regulatory kwasowości odpowiadające za trwałość pożywienia.
kształtujące strukturę żywnościNależą do nich głównie emulgatory, które zapobiegają rozdzielaniu się składników emulsji (takich jak np. majonez). W przemyśle używa się lecytyny, kazeinianu sodu oraz gumy arabskiej. Na strukturę pożywienia wpływają także substancje zagęszczające (guma guar, agar, pektyna), żelujące, spulchniające, stabilizujące, a także stabilizatory.
kształtujące cechy sensoryczne żywnościW tej grupie prym wiodą barwniki dodawane do słodyczy, jogurtów, konserw i wielu innych produktów. Najczęściej są to substancje naturalne, m.in. karoten, antocyjany, kurkumina czy koszenila. Popularne są również aromaty i substancje zapachowe oraz nadające smak substancje słodzące.
dodatki wzbogacająceW ostatnim czasie powszechne stało się również wzbogacanie żywności w witaminy - szczególnie witaminę A, C oraz D i sole mineralne w postaci soli wapnia, magnezu i żelaza.
pomocnicze dodatki przetwórstwaWażny jest również ekonomiczny aspekt produkcji żywności. W celu zwiększenia szybkości i wydajności do produktów dodaje się enzymy, gazy wypierające, rozpuszczalniki i substancje pianotwórcze.
Co oznacza literka E w składzie?
Opinia, jakoby substancje oznaczone mianem E były niebezpieczne dla organizmu bardziej mija się z prawdą. Symbol ten, wraz z odpowiednim numerem (począwszy od E100), jest przypisany odpowiednim dodatkom do żywności zarejestrowanym i dopuszczonym do obrotu na terenie Unii Europejskiej. Trzycyfrowy numer nadaje INS (International Numbering System) w celu określenia do jakiej grupy zalicza się dany dodatek.
Główny podział wygląda tak:
100-199 - barwniki 200-299 - konserwanty 300-399 - przeciwutleniacze i regulatory kwasowości 400-499 - emulgatory, środki spulchniające, żelujące itd. 500-599 - środki pomocnicze 600-699 - wzmacniacze smaku 900-999 - środki słodzące 1000-1999 - stabilizatory, zagęstniki, konserwanty i inneFaktem pozostaje jednak, że duża część dodatków oznaczanych symbolem E może mieć szkodliwy wpływ na organizm człowieka, jeżeli jest spożywana w większych ilościach.
Substancje słodzące w żywności
Ostatnio szczególnie popularne stały się słodziki zastępujące cukier. Jest to rzekomo zdrowsze rozwiązanie dla osób otyłych lub po prostu dbających o formę. Czasami jednak warto bardziej zagłębić się w lekturę składu produktu, bo nie wszystkie substancje o słodkim smaku są bezpieczne dla organizmu.
Najlepszym rozwiązaniem jest oczywiście wybór produktów "bez dodatku cukrów". Podobny napis można znaleźć na opakowania artykułów niezawierających żadnych monosacharydów i disacharydów stosowanych ze względu na swoje właściwości słodzące. Smak takich wyrobów często pozostawia jednak wiele do życzenia, dlatego konsumenci coraz częściej sięgają po żywność ze słodzikami. Mogą być one dodawane do pożywienia, ale musi być to wyraźnie zaznaczone na opakowaniu.
Wśród słodzików wyróżnia się poliole pochodzenia naturalnego oraz substancje intensywnie słodzące, czyli w 100% syntetyczne. Nie trzeba chyba pisać, które z nich są zdrowsze dla naszego organizmu.
Większość polioli nie ma negatywnego wpływu na zdrowie człowieka. Należą do nich: erytrytol, ksylitol, maltitole czy sorbitole. Są metabolizowane w organizmie częściowo i znacznie wolniej od zwykłego cukru. Nie powodują zatem szybkiego wzrostu poziomu cukrów prostych we krwi, a także są znacznie mniej kaloryczne. Niestety jednak często cechuje je mniejsza słodkość, a w sklepach nierzadko trzeba wydać na nie imponujące kwoty. Do substancji słodzących sztucznych zalicza się: acesulfam K, aspartam, sukraloza czy glikozydy stewiolowe. Ich niewątpliwą zaletą jest zupełna bez kaloryczność - nie są trawione w organizmie człowieka. Dodatkowo zazwyczaj są dużo słodsze od cukru i ich bardzo niewielki dodatek wpływa na poprawę smaku żywności. Wszystkie słodziki znajdujące się w żywności zostały zatwierdzone przez Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności. Są one zatem teoretycznie nieszkodliwe. W tym przypadku ważną kwestią jest jednak ADI, czyli Dopuszczalne Dzienne Spożycie. Jest to ilość (w mg na kg m.c.), która spożywana przez całe życie nie powoduje ujemnych skutków dla zdrowia. Warto również pamiętać, że syntetyczny słodzik jakim jest aspartam składa się z dwóch aminokwasów, z których jednym jest fenyloalanina. Nie może być więc spożywana przez osoby chore na fenyloketonurię.
Artykuł sponsorowany