Chus: Nie jesteśmy faworytem do zajęcia podium
– Sprowadzenie dziesięciu nowych zawodników nie jest trudne, ale stworzenie wspólnego stylu gry i zrozumienie go przez graczy możliwie szybko już tak, nawet bardzo. Wiedziałem, że czekają nas zarówno dobre, jak i złe chwile, i że najlepsze będą dla nas ostatnie miesiące, gdy zdążymy się już poznać. W najbliższych pięciu meczach możemy więc pokazać najlepszą wersję naszego zespołu – mówi trener KS Acany Orła Futsal Jelcz-Laskowice, podsumowując sezon zasadniczy.
Mariusz Bartodziej: 22 kolejki sezonu zasadniczego Futsal Ekstraklasy za nami. Czym wyróżniliście się na tle innych zespołów w lidze?
Jesus Lopez Garcia „Chus”: Jedną z rzeczy, które wyróżniają nas od samego początku, to etykieta beniaminka, którą dzielimy z Red Devils Chojnice. Z tą różnicą, że my nigdy wcześniej nie graliśmy w ekstraklasie, a więc doszli zupełnie nowy klub i nowa hala. Poza tym jesteśmy czymś niespotykanym wcześniej w historii polskich rozgrywek futsalowych, ponieważ nasz zespół składa się z wielu obcokrajowców, także na stanowisku trenera. Stąd nasz odmienny sposób gry, myślenia i komunikacji.
Wraz z Piastem Gliwice odróżnia was to, że jako jedyni nie zremisowaliście ani razu. Nigdy nie interesuje was podział punktów?
Brak remisów jest coraz częściej widoczny w wielu ligach, ponieważ w każdym sezonie drużyny coraz lepiej radzą sobie w obronie w sytuacji pięciu na czterech. Kilka lat temu można było obserwować więcej goli w trakcie gry z lotnym bramkarzem, która umożliwia doprowadzenie do remisu, a nawet zwycięstwa. W naszym przypadku uznałbym brak podziału punktów za zbieg okoliczności. Mieliśmy wiele spotkań, zarówno wygranych, jak i przegranych, w których najsprawiedliwszy byłby remis.
Zajmowane czwarte miejsce po sezonie zasadniczym przerasta wasze założenia sprzed startu ligi. Ale czy medal to realna opcja na debiutancki sezon?
Gdybym miał ocenić naszą grę w tym sezonie, wystawiłbym „dobry z plusem”. Od startu ligi realizowaliśmy założony cel. Przez cały sezon utrzymywaliśmy się w pierwszej szóstce, w dodatku po pierwszej rundzie zajęliśmy trzecie miejsce, a teraz czwarte. Jest jednak jeszcze bardzo ważny szczegół, o którym pewnie niewielu pamięta. Mianowicie przez dwie kolejki plasowaliśmy się na drugiej pozycji, a to coś, czym niewielu może się pochwalić w debiutanckim sezonie.
Jeśli chodzi o medal, to mamy matematyczne szanse – tracimy trzy punkty do Cleareksu Chorzów i pięć do FC Toruń. Jednak czekają nas bardzo trudne mecze. Z ośmiu porażek siedem odnieśliśmy z drużynami, z którymi przychodzi nam się mierzyć w grupie mistrzowskiej. Nie jesteśmy więc faworytem do zajęcia podium. Niemniej mamy do zdobycia coś więcej niż reszta drużyn – sięgnięcie po medal byłoby piękną rzeczą, spełnieniem marzenia wydającego się nieprawdopodobnym jeszcze dziesięć miesięcy temu. To byłaby wisienka na torcie w naszym debiutanckim sezonie. Z drugiej strony cele założone przez naszych rywali i ich budżety zobowiązują do znalezienia się w pierwszej trójce. Ta różnica może być ważna w kolejnych spotkaniach, zwłaszcza pod względem mentalności.
Do fazy finałowej podchodzicie nieco osłabieni w związku z odejściem Henry’ego Hatakeyamy, który musiał wracać do Brazylii. Co wnosił do zespołu i w jaki sposób odczujecie jego brak?
Henry jest świetnym zawodnikiem z niesamowitą zdolnością gry obiema nogami, jedną z najlepszych, jakie pamiętam. Ma wielki talent, który ukazuje się zwłaszcza w sytuacjach jeden na jednego – za tym będziemy najbardziej tęsknić pod kątem taktyki. Niemniej najgorsze nie jest to, czego zabraknie na boisku, tylko to, co tracimy jako grupa ludzi. To przykre momenty. Jednak gdy masz w zespole zagranicznych zawodników, musisz być bardziej wyrozumiały i gotowy na przezwyciężenie takich sytuacji tak szybko, jak to możliwe.
Mimo to cały zespół rozumie się coraz lepiej, a styczniowe transfery, Adriano Foglia i Elia Walty, wywiązują się ze swoich obowiązków. Zgodnie z pańskimi oczekiwaniami?
Sprowadzenie dziesięciu nowych zawodników nie jest trudne, ale stworzenie wspólnego stylu gry i zrozumienie go przez graczy możliwie szybko już tak, nawet bardzo. Wiedziałem, że czekają nas zarówno dobre, jak i złe chwile, i że najlepsze będą dla nas ostatnie miesiące, gdy zdążymy się już poznać. W najbliższych pięciu meczach możemy więc pokazać najlepszą wersję naszego zespołu.
Transfery Foglii i Walty’ego podniosły poziom wymagań stawianych niektórym zawodnikom, którzy znacznie poprawili swoje umiejętności w bardzo krótkim czasie. O pierwszym z nowych nabytków nie trzeba wiele mówić. Wystarczy spojrzeć na jakikolwiek mecz, by zrozumieć, dlaczego jest jednym z najlepszych zawodników w historii futsalu, w dodatku o skromnym i pracowitym charakterze. Jego przyjście pomogło nam zmienić styl ataku w zaledwie kilka tygodni. Natomiast Walty to interesujący zawodnik na dłuższą metę. Jest dojrzały mentalnie, chętny do nauki i stawania się lepszym. Cieszę się z jego szybkiej adaptacji.
Po fatalnym, przegranym 4:9, marcowym meczu z Gattą Active Zduńska Wola przestrzegał pan, że w klubie mogą zapaść trudne decyzje dotyczące kadry. Udało się na nowo odpowiednio ustawić drużynę, skoro nie były konieczne?
To, że niektóre decyzje nie były publicznie ogłaszane, nie oznacza, że nie zapadły. Można przegrać mecz, ponieważ przeciwnik był lepszy. Jednak dla mnie nie do przyjęcia jest porażka z powodu braku profesjonalizmu i odpowiedniego nastawienia. Zabrakło nam wówczas samokrytyki, indywidualnego rachunku sumienia każdego z zawodników zamiast skupiania się tak bardzo na tym, co robią koledzy.
Przeżyliśmy trudne chwile, jednak grupa wiedziała, jak się poprawić i wrócić na właściwe tory – nie tylko pod względem wyników, ale też sposobu gry. Kibice mogli dostrzec w ostatnich meczach waleczną drużynę, która czerpała radość z futsalu.
To był dla was trudny czas. Wówczas między innymi pożegnaliście się w ćwierćfinale z Halowym Pucharem Polski po porażce z mistrzem, Rekordem Bielsko-Biała. Niemniej tak daleko w swojej historii jeszcze nie doszliście. Czego nauczyły was tegoroczne rozgrywki pucharowe?
Puchar nie był dla nas dobrym doświadczeniem. Były zmieniane daty meczów i sposób losowania, by zadowolić niektóre kluby. Najpierw Pogoń Szczecin nie pojawiła się na spotkaniu, potem słynna loteria… Halowy Puchar Polski to bardzo fajna rywalizacja, ponieważ uczestniczą w nim zespoły z wszystkich lig, dlatego chciałbym kiedyś zdobyć to trofeum. Zależałoby mi jednak, aby te rozgrywki były traktowane z większą powagą i odpowiedzialnością.
Przez kadrę przewijają się zawodnicy z zespołu młodzieżowego. Ma pan plany wobec nich jeszcze na ten sezon czy najwcześniej na przyszły?
Zawsze chciałem mieć w zespole dwóch-trzech młodych zawodników, z którymi mógłbym pracować w każdym sezonie. W tym roku postawiliśmy na rozwój czterech graczy, którzy trenują z nami, gdy pozwalają im na to studia. Rozważamy kilka możliwości kontynuacji ich rozwoju w klubie i w nadchodzących tygodniach zdecydujemy, która opcja będzie dla nich najlepsza.
Przed wami jeszcze ponad miesiąc ciężkiej pracy – faza finałowa rusza 20 kwietnia. Czeka pan już na chwilę odpoczynku?
Trener nigdy nie odpoczywa – gdy tylko sezon się kończy, trzeba planować następny (śmiech). Tego lata lecę do Barcelony, by studiować drugi poziom trenera futsalu. Szkolenie potrwa pięć tygodni, podobnie jak UEFA A futsal. Kurs skończy się 31 lipca, a już 1 sierpnia rozpoczniemy przygotowania do kolejnych rozgrywek. Podoba mi się moja praca i uważam się za szczęściarza, że jest jednocześnie moją pasją.
Źródło: materiały prasowe KS Acany Orła Futsal Jelcz-Laskowice
Foto: materiały prasowe KS Acany Orła Futsal Jelcz-Laskowice