Ekspert z zamiłowania
Fascynacja Jelczańskimi Zakładami Samochodowymi nie opuszcza Wojciecha Połomskiego przez całe życie. Sprawiła, że wydał serię książek opisujących szczegółowo pojazdy produkowane w Jelczu
Pierwsze wspomnienie Wojtka, związane z JZS: dzień otwartych bram w święto 1 maja 1979. Tato oprowadził go po zakładzie. Pięciolatek chłonął obrazy: nowiutkie ciężarówki różnego typu, wywrotki, autobusy. Wraz z podziwem dla motoryzacji w Wojtku rozwijała się pasja kolekcjonera. Zbierał numery "Głosu Jelcza", wycinał ze "Świata Młodych" rubrykę "Na czterech kołach", podczytywał "Młodego Technika", kupowanego przez ojca.
Zaczęło się od segregatora
Jak wielu chłopców z jelczańskich rodzin kolekcjonował prospekty wydawane przez przedsiębiorstwo. I polował na nie - trzeba było oszukać strażnika pracującego w jelczańskim wieżowcu i dostać się na szóste piętro, gdzie mieścił się dział reklamy. To gwarantowało dostęp do pięknych, kolorowych fotosów jelczańskich ciężarówek. Gdy kiedyś kręcił się koło wieżowca, akurat przyjechał dyrektor Jan Dalgiewicz. Chciał wiedzieć, co chłopak tu robi. - Przyszedłem po prospekty - odpowiedział Wojtek. Dalgiewicz odesłał go do kustosza muzeum. Łupy były wyjątkowo bogate - kilkanaście zdjęć, nalepki i inne materiały. W ciągu wielu lat domowe archiwum Wojtka urosło do pokaźnych rozmiarów. Oprócz wydawnictw z działu marketingu znalazło się w nim wiele zdjęć. Także jego autorstwa, bo od podstawówki Wojtek należał do kółka fotograficznego. Miał okazję samodzielnie fotografować jelczańskie wozy na trasach rajdowych. W 1997 Połomski, już jako dorosły człowiek, przystąpił do systematyzowania swoich zbiorów. W ten sposób powstał segregator z mnóstwem informacji i materiałów źródłowych. - Od tego się wszystko zaczęło, całe moje pisanie. Stąd wzięły się moje książki. Zacząłem opisywać kolejne modele, a uzupełnianie tej wiedzy zajęło mi 15 lat - stwierdza z sentymentem, wyjmując z półki archiwalne materiały. Tworząc segregator Połomski kontaktował się z pracownikami JZS. Pozyskiwał cenne dokumenty i informacje. Na przykład o produkcji wojskowej JZS. To była wiedza zastrzeżona, a przecież od 1952 roku funkcjonował wydział, który produkował na potrzeby armii.
O Jelczu dla "Automobilisty"
Przełomem na drodze rozwoju Połomskiego od amatorskiego kolekcjonera do eksperta w dziedzinie historii JZS było inne wydarzenie z 1997. "Głos Jelcza" ogłosił konkurs na pracę wspomnieniową z okazji 45-lecia zakładu. Wojtek spróbował swoich sił - na ośmiu stronach streścił produkcję JZS od samych początków. Komisja konkursowa nie doceniła jego pracy. Ale opracowanie przedrukowano w roczniku "Katalog samochodów świata". Połomski poszedł za ciosem, nawiązał kontakt z miesięcznikiem "Automobilista". Redaktor naczelny zamówił u niego teksty o samochodach produkowanych w Jelczu. Efektem tej współpracy było kilkanaście artykułów i wywiady. Połomski jest dumny, że udało mu się przeprowadzić rozmowę z byłym dyrektorem Feliksem Otachlem, na kilka miesięcy przed jego śmiercią. Wtedy też zaczęło kiełkować marzenie o napisaniu książki o JZS. Wojtek nie realizował tego planu, po prostu współpracował z "Automobilistą". Tyle że przez swoje artykuły wyrobił sobie opinie znawcy tematu i propozycja napisania książki przyszła z zewnątrz.
Telefon z Warszawy
Pewnego dnia zadzwonił do mnie redaktor z Wydawnictwa Komunikacji i Łączności. Zapytał, czy może wykorzystać do publikacji zdjęcia z mojego archiwum - wspomina Połomski. - Rozmowa toczyła się dalej, powiedział, że zna moje teksty i zachęcił do stworzenia czegoś większego. Zapewnił, że wydawnictwo byłoby gotowe wydać książkę o produkcji Jelcza. Wojtek zabrał się do żmudnej pracy. Przez rok zbierał materiały i pisał pierwsze teksty. Próbkę dla wydawnictwa poświęcił mało znanemu tematowi. Opisał prototyp autobusu konstrukcji jelczańskich inżynierów - niezrealizowaną alternatywę wobec zakupu zagranicznych licencji. Tekst został przyjęty bez żadnych zmian. W 2010 ukazał się w 2000 egzemplarzach pierwszy tom pracy Połomskiego "Pojazdy samochodowe i przyczepy Jelcz 1952-1970". Po ośmiu miesiącach wydawnictwo zdecydowało się na dodruk. W 2011 wydano drugą książkę, opisująca produkcję w latach 1971-1983. Trzeci tom, poświęcony latom 1984-1989, ukazał się w 2013.
Znany w środowisku
Moje książki otworzyły mnie na nowe znajomości - mówi Połomski. - Poznałem cenionych dziennikarzy motoryzacyjnych. Wielu ludzi zaczęło też szukać kontaktu ze mną. Pytali o możliwość udostępnienia materiałów z archiwum, proponowali współpracę. Mieszkaniec Jelcza kolekcjonuje książki o motoryzacji. Niektóre z nich, znane od młodości, są teraz opatrzone autografami. Autorzy, od których czerpał wiedzę, stali się z czasem jego znajomymi. Jako największy skarb pokazuje książkę z podpisem Paula Berlieta, szefa francuskiej firmy, która sprzedała Jelczowi licencję na produkcję autobusów. Połomski spotyka się też z innymi fanami JZS z całego kraju. Jeździ na zloty starych autobusów w Warszawie, zna Artura Lemańskiego, który w swojej kolekcji ma dziesięć karos i Marcina Olszańskiego, właściciela najładniej odrestaurowanej karosy w kraju. Po ukazaniu się pierwszej książki kontaktowano się z nim z Czech i Słowacji, otrzymał maila o tym, że jego pracę można kupić w polskiej księgarni w Kanadzie. Odezwał się do niego z Irlandii były pracownik JZS, emigrant z czasów stanu wojennego. Wydawnictwo "Dragon" zleciło konsultacje merytoryczne przed wydaniem książki o samochodach PRL-u.
Perełki z archiwum
Wojciech Połomski mieszka na os. Fabrycznym w Jelczu. Jego niewielkie mieszkanie mieści przebogate archiwum, prawdziwą kopalnię wiedzy o JZS. - To jest 30 lat kolekcjonowania - uśmiecha się Połomski na myśl o swoich zbiorach. - Kilka tysięcy zdjęć, foldery, prospekty, opisy techniczne pojazdów. Niektóre z tych materiałów uratowałem od wyrzucenia na śmieci. Jest tam i pochodzący z lat 60. ubiegłego wieku prospekt samochodu Żubr i dwie książki, wydane przez Jelcz. W tej chwili to absolutne białe kruki. Na allegro osiągają cenę kilkuset złotych. Rok 2013 był szczególnie pracowity dla autora książek o JZS. Kończył trzeci tom swojej serii o jelczańskiej produkcji, a równocześnie zaangażował się wraz z Janem Dalgiewiczem w projekt wydania wspomnień o JZS. Zgodził się na współpracę, bo przecież Jelcz to dla niego nie tylko techniczne parametry pojazdów, które opisuje w książkach. - Ja jestem stąd. Kino "Opty", kawiarnia "Uśmiech", Zakładowy Dom Kultury - to wszystko pachnie moim dzieciństwem - wyznaje. Książka "Historia JZS Jelcz. Zapisy wspomnień." mieści na 426 stronach czterdzieści relacji byłych pracowników. Podczas jej przygotowywania Połomski miał okazję rozmawiać z wieloma zasłużonymi dla historii przedsiębiorstwa ludźmi - inżynierami, konstruktorami i działaczami. A dla nich był to powrót do lat młodości i hołd złożony zakładowi, któremu poświęcili wiele lat swojego życia.
Teraz Połomski pracuje nad czwartą częścią swojej monografii. Mówi, że to szczególnie trudny okres, obejmujący lata 1990-1994, wstrząs, jakim było dla socjalistycznego kolosa wejście w gospodarkę rynkową. Do opisania pozostały ostatnie lata przedsiębiorstwa i być może pojazdy aktualnej spółki Jelcz. Oto plany na najbliższe lata. Bo historia jelczańskiej produkcji stała się dla skromnego mieszkańca Jelcza życiową pasja i przepustką do środowiska ekspertów motoryzacji PRL.