FC Toruń minimalnie wygrywa w Jelczu-Laskowicach. Orzeł kończy rundę na podium
Oba zespoły od początku grały bardzo ostrożnie, przez co poniedziałkowe spotkanie było niezwykle wyrównane. Goście wyszli na prowadzenie i podwyższyli je dzięki bramce samobójczej gospodarzy, a im zabrakło niewiele, by doprowadzić do remisu. Ostatecznie musieli pogodzić się z przegraną 1:2 z brązowym medalistą i liderem.
Choć FC Toruń podchodziło do tego meczu po remisie z MOKS-em Białystok przed własną publicznością, to wciąż pozostawał faworytem. Orzeł jako beniaminek chciał przede wszystkim dobrze zaprezentować się na koniec roku we własnej hali, ponieważ podium na koniec rundy miał zapewnione. Udało mu się zawalczyć z liderem jak równy z równym, o czym świadczy wynik.
Połowa na remis, choć ze stratą bramki gospodarzy
Goście szybko zaprezentowali, jak szczelna jest ich obrona i jak skutecznie potrafią walczyć o piłkę w ataku. Victor Andrade poszukał więc długim podaniem Sergio Solano, ale ten nie dobiegł do futsalówki. W odpowiedzi Michał Wojciechowski złożył się na prawej flance do woleja, jednak nieskutecznie. Zawodnicy z Torunia zagrażali gospodarzom jeszcze z dystansu oraz po zamieszaniu w polu karnym. Miejscowi nie pozostawali bierni i akcję po zderzeniu zawodników obu drużyn próbował wykończyć z prawej strony Henry Hatakeyama.
W szeregach brązowego medalisty były widoczne nerwy, szczególnie przy decyzjach podejmowanych przez arbitra. Goście próbowali zdobyć pierwszą bramką po kontratakach, ale Jelczanie za każdym razem ich zatrzymywali. Mykola Morozov odpowiedział groźnym strzałem z lewej strony, a na prawej Andrade efektownie przerzucił piłkę nad rywalem, ale nie wykończył akcji. Ze strony gości mógł to zrobić w 12. minucie Marcin Mikołajewicz, jednak piłkę spod nóg wybił mu Janis Pastars. Skuteczniejszy okazał się dwie minuty później Remigiusz Spychalski. Wojciechowski odegrał do niego po kontrataku na lewe skrzydło, a ten płasko uderzył między nogi Macieja Foltyna.
Niewiele czasu było potrzeba, by futbolówka po strzale Solano zmierzała tuż pod poprzeczkę. Uderzali jeszcze m.in. Morozov i Hatakeyama, a Nicolae Neagu za każdym razem wychodził cało z opresji. Goście najgroźniejszą akcję w pierwszej połowie stworzyli sobie w 19. minucie. Mateusz Cyman dostał zagranie na pustą bramkę, ale zamiast w jej światło, uderzył w górę. Choć walki do gwizdka nie brakowało, to goli już tak.
Orłowi zabrakło sekund na odrobienie strat
Torunianie zaczęli drugą połowę z wysokiego C. Po strzale z dystansu Tomasza Kriezela piłka wylądowała na słupku. Niemniej dolnośląscy zawodnicy także mieli wielki apetyt na gola – dwukrotnie mógł go zdobyć Nuno Barbosa. Najpierw zbyt mocno wypuścił sobie piłkę przed polem karnym, a następnie próbował zaskoczyć Neagu lekkim podbiciem z bliska. Fatalna okazała się dla Orła 26. minuta. Cyman wyszedł sam na sam z Foltynem, a ten wyłapał mu futsalówkę spod nóg. Jednak już kilkadziesiąt sekund później, gdy po strzale Neagu piłka niespodziewanie odbiła się i zmieniła tor lotu, był bez szans.
Zawodnicy z Torunia zachowywali przy prowadzeniu 2:0 pełną koncentrację i wciąż było gopodarzom niezwykle trudno sforsować ich szczelną defensywę – nawet po odbiorach. Na bramkę Foltyna uderzali dalej Cyman i Kriezel, ale był bezbłędny. Od 34 minuty beniaminek zaczął grać najpierw z wysoko ustawionym bramkarzem, a później z lotnym. Opłaciło mu się. Duże zagrożenie stwarzali Andrade i Pastars, a po dwóch minutach kontaktowego gola zdobył Barbosa. Amantes uderzył z dystansu, a Barbosa wbił piłkę z bliska obok zaskoczonego Neagu.
Stan 1:2 przywrócił Orłowi wiarę choćby w remis. Wszyscy jego zawodnicy na parkiecie byli niezwykle zaangażowani w grę do przodu. Kolejne strzały notował Andrade, ale albo obok bramki, albo czujność zachowywał Neagu. W 38. minucie zabrakło centymetrów, by podanie na dalszy słupek przeciął Pastars. Szczęścia zabrakło gospodarzom jeszcze na kilka sekund przed końcem gry, gdy nie udało się im wykończyć przemyślanie wypracowanej akcji.
Choć chęci gry, woli walki i motywacji beniaminkowi nie brakowało, musiał uznać przy pełnej hali nieznaczną wyższość brązowego medalisty z zeszłego sezonu. Pierwszą rundę Orzeł kończy na trzecim miejscu (z przewagą punktu nad czwartym Clearexem Chorzów), a drugą zacznie za miesiąc – od wyjazdu do Szczecina, gdzie zmierzy się z miejscową Pogonią.
Jesus Lopez Garcia „Chus” (trener KS Acany Orła Futsal Jelcz-Laskowice):
– Mecz miał różne fazy, ale nie czuliśmy się komfortowo przeciwko obronie rywala. W pierwszej połowie nie prezentowaliśmy się dobrze, może z powodu nerwów albo obawy o porażkę. Graliśmy o sekundę wolniej niż zwykle – przy podaniach, kontroli i podejmowaniu decyzji. Goście zagrali defensywnie, nastawiając się na kontrataki, i opłaciło im się to.
– O spotkaniach na wysokim poziomie decydują drobne szczegóły. Drugi gol dla FC Toruń był niedopuszczalny, a do tego nie możemy marnować trzech sytuacji bramkowych w ostatnich minutach. Podczas meczu oglądałem dwa różne zespoły, jeden szukający gry w futsal i drugi, który postawił na obronę i bieganie. Pozostaję zadowolony, ponieważ chcieliśmy grać w futsal, a twarze moich podopiecznych po meczu były pełne złości i smutku. Jednak po każdej przegranej stajemy się silniejsi, bo uczymy się na błędach. Ciągle powtarzam, że jesteśmy zespołem w budowie i wciąż możemy być znacznie lepsi.
Nuno Barbosa (KS Acana Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice):
– To był świetny mecz pod kątem gry defensywnej obu drużyn. Niestety nadzialiśmy się na kontratak i bramkę samobójczą. FC Toruń zaprezentował się, podobnie jak my, bardzo dobrze, a jego bramkarz się spisał.
– Dla mnie wynik jest niesprawiedliwy. Przy stanie 1:2 wszyscy czuliśmy, że możemy rozstrzygnąć spotkanie na naszą korzyść, ponieważ nigdy się nie poddajemy. Wyliczyłem, że grając z lotnym bramkarzem, mogliśmy zdobyć cztery albo pięć bramek, ale się nie udało. Teraz odzyskujemy energię, by na drugą rundę poprawić się jeszcze bardziej.
KS Acana Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice – FC Toruń 1:2 (0:1)
Nuno Barbosa (36) – Remigiusz Spychalski (14), Kacper Kędra (bramka samobójcza – 26)
KS Acana Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice: 1. Maciej Foltyn (12. Noel Charrier, 22. Kacper Goliński) – 8. Sergio Solano, 17. Allyson Amantes, 10. Mykola Morozov 77. Victor Andrade, – 9. Janis Pastars, 11. Henry Hatakeyama,, 73. Kacper Kędra, 14. Kamil Pach, 20. Nuno Barbosa, 25. Sebastian Wojciechowski
Trener: Jesus Lopez Garcia „Chus”
FC Toruń: 18. Nicolae Neagu (98. Dawid Wędołowski) – 4. Michał Wojciechowski, 10. Marcin Mikołajewicz, 23. Tomasz Kriezel, 92. Marcin Mrówczyński – 6. Kamil Domański, 9. Mateusz Cyman, 11. Kacper Zboralski, 13. Mateusz Waszak, 17. Krzysztof Elsner, 22. Remigiusz Spychalski
Trener: Łukasz Żebrowski
Źródło: materiały prasowe KS Acany Orła Futsal Jelcz-Laskowice
Foto: Jarosław Frąckowiak