Jak karmią w oławskim szpitalu?
Minimalne porcje, wystygły obiad, żadnych owoców - w liście przesłanym do redakcji czytelnik skarży się na jakość posiłków w oławskim szpitalu. - Z całą pewnością dania są świeże i smaczne. Obiadów jak w restauracjach nie serwujemy, ale nasz jadłospis spełnia wszystkie wymogi - ripostuje wicedyrektor szpitala Alicja Cierpiał
Ten pobyt w oławskiej placówce nasz czytelnik, proszący o zastrzeżenie anonimowości, będzie wspominał jeszcze długo. Nie dość, że martwił się o stan swojego zdrowia, to jeszcze wiele nerwów kosztowało go szpitalne menu. Świadczy o tym list, wysłany do "Tygodnika": Idąc do szpitala, wiedziałem, że z jedzeniem będzie źle, ale żeby aż tak? Bo jakie było moje zdziwienie, kiedy kolacja pojawiła się już o 16:30. Czy to na pewno odpowiednia pora na ostatni posiłek? Porannej zupy mlecznej po prostu nie da się przełknąć. Kleisty, rozgotowany makaron, może po prostu nie bardzo świeży, to jakieś nieporozumienie. W ciągu całego pobytu żadnych owoców, co z witaminami? Do kolacji dodano raz kawałek ogórka, a raz sałaty, jednak kolor jedzenia nie bardzo zachęcał do spożycia.
Czarę goryczy przelał obiad, zimne ziemniaki i ciepły kompot. Smak mięsa to również jakiś smutny żart. A surówka? Po prostu gorzka, czyżby miała już kilka dni? Nic dziwnego, że miejsce oddawania naczyń, stało się miejscem oddawania jedzenia. Porcje były małe, wręcz minimalne. Łatwo przeliczyć, że dieta nie dostarcza nawet 1600 kalorii. Osobna kwestia to jakość. Czy to naprawdę musi tak wyglądać? Dieta powinna wzmacniać chorego. Jak można kurować się, praktycznie nie jedząc? Jak chory może dochodzić do pełnej sprawności, do pełni sił? Jedyną zaletę stanowi chyba regularność, posiłki pojawiały się zawsze co cztery godziny. A tak prezentowało się to szpitalne menu:
śniadanie: pierwszy dzień: zupa mleczna, dwie parówki, dwie kromki chleba, mała kostka margaryny; herbata z cukrem; drugi dzień: zupa mleczna, jedno jajko, dwie kromki chleba, kawałek margaryny, sos; herbata z cukrem
obiad: pierwszy dzień: dwa gołąbki; kompot; drugi dzień: wątróbka, sos, ziemniaki, sałatka; kompot
kolacja: pierwszy dzień: trzy kromki chleba, dwa plastry wędliny, mała kostka margaryny, kawałek ogórka; herbata bez cukru; drugi dzień: trzy kromki chleba, dwa plastry wędliny, mała kostka margaryny, kawałek sałaty; herbata bez cukru.
Alicja Cierpiał i kierowniczka kuchni Renata Czyżewska kwestionują niemal wszystkie zarzuty czytelnika. - Nie ma takiej możliwości, żeby coś było nieświeże - stwierdza Czyżewska. - Dzięki temu, że gotujemy sami, mamy pełną kontrolę nad świeżością posiłków. Stosujemy system HACCP, który zapewnia wysoką jakość zdrowotną żywności. Kontrole prowadzone przez wrocławski sanepid są bardzo szczegółowe i gdyby coś było nie tak, natychmiast by to wychwycili. Kierowniczka zaprzecza, że pacjentom podawana jest herbata bez cukru. Jej zdaniem, dzieje się tak tylko w przypadku diety dla cukrzyków. Twierdzi, że czytelnik zaniżył szacunki kaloryczności posiłków: - Regularnie robię tego rodzaju badania i średnia kaloryczność posiłków dziennie wynosi 1900-2000 kalorii. Nie można oceniać naszego jadłospisu po jednym daniu. Trzeba patrzyć na to w skali dziennej i tygodniowej. Zapewniam, że troszczymy się o zbilansowane żywienie pacjentów. Uwagi o braku witamin Czyżewska odpiera mówiąc, że owoce podawane są w postaci kompotów i surówek, a do kolacji zawsze jest dodatek warzywny, np. ogórek czy papryka. Jej zdaniem mało prawdopodobne jest też, że podawano zimne ziemniaki, ponieważ przewożone są one w specjalnych pojemnikach chroniących temperaturę posiłków.
Jedyne, co nasze rozmówczyni będą chciały sprawdzić, to pora wydawania kolacji. Przyznają, że przypadki serwowania tego posiłku o 16.30 mogły się sporadycznie zdarzyć. Kuchnia pracuje do 15.00 i obiady wydawane są na oddziały razem z kolacjami. To od personelu oddziału zależy, o której godzinie kolacja będzie podana pacjentowi. Dyrektor Cierpiał podkreśla, że powinno to się odbywać od 17.30 do 18.00.
Dzienne koszty produktów dla jednego pacjenta (tzw. "wsad do kotła") wynoszą w oławskim szpitalu 6,62 zł. Jeżeli dodamy do tego koszta związane z przyrządzeniem posiłku stawka żywieniowa wzrasta do 13,62 zł. O jej wysokości decyduje kierownictwo szpitala. Cierpiał zapewnia, że w szpitalu w Oławie nigdy nie wydawano dyspozycji personelowi, aby ograniczać menu. Nie ukrywa, że przy rosnących kosztach ogólnych NFZ już od kilku lat nie podnosi cen za szpitalne usługi. Mało tego, szpital wykonuje co roku zabiegi, za które nie otrzymuje pieniędzy z funduszu, tzw. "nadwykonania". Ale nie jest tak, że z tego względu oszczędza się na menu pacjentów.
Dyrektor prezentuje wyniki ankiet przeprowadzanych w 2013 wśród pacjentów. Zdecydowana większość z nich przyznaje, że posiłki były wydawane regularnie, a 57% oceniła je jako "wystarczająco smaczne". Jednak co piąta osoba stwierdziła, że są zbyt małe i jest to, w porównaniu do lat ubiegłych, trend rosnący. Choć nie odnotowano formalnych skarg na jakość żywienia, Alicja Cierpiał przyznaje, że najwięcej kontrowersji budzi obiad złożony z jednego dania, czasem jest to zupa. Przypomina sobie, że przed trzema laty, po sugestiach przekazanych z powiatu, dyskutowano nad możliwością wprowadzenia obiadów dwudaniowych. Taka decyzja kosztowałaby szpital 100 tys. zł w skali roku i z tego względu ją odrzucono. Jednak dwa dania na obiad dostają pacjenci przebywający w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym.
[P]