Ksiądz kochał swoje dziecko
Detektyw Krzysztof Rutkowski zajął się sprawą kobiety - mieszkanki Oławy, która twierdzi, że ojcem jej dziecka Jakuba D. jest nieżyjący już ks. Waldemar Irek. Detektyw podczas specjalnej konferencji ma dziś przedstawić dowody wskazujące, że tak właśnie jest. Wrocławska Kuria Biskupia odcina się od sprawy twierdząc, że to pomówienia w kierunku zmarłego księdza.
Kobieta domaga się też, by jej dziecko otrzymało spadek po duchownym, m.in. dom jednorodzinny w Oławie. Konieczna może być ekshumacja ciała kapłana.
Przypomnijmy ksiądz Waldemar Irek zmarł w sierpniu ubiegłego roku, dzień po powrocie z Watykanu. Był bardzo znaną i lubią postacią wśród mieszkańców i duchownych.
17.10.2013 - godzina 14:30
Po godzinie 14:00 we Wrocławiu zakończyło się spotkanie dla dziennikarzy, w którym uczestniczył detektyw Krzysztof Rutkowski oraz Wiesława Dargiewicz z Oławy.
Mieszkanka twierdzi, że była w związku z nieżyjącym już ks. Waldemarem Irkiem i ma z nim dziecko. Pierwszym krokiem matki było wystosowanie odpowiedniego pisma do Kurii Biskupiej, w którym prosi o pomoc dla jej syna, jednak takiej pomocy nie uzyskała i została skierowana z tym pismem do sądu. Poprosiła więc o pomoc detektywa Rutkowskiego, co za tym idzie sprawa nabrała większego rozgłosu.
Jak mówi Rutkowski: "Każda informacja, która do mnie dotrze będzie nagłaśniana." W związku ze sprawą detektyw będzie walczył o pobranie materiału genetycznego i wykonanie odpowiednich badań, które mogą wykazać o ojcostwie. Kobieta pragnie, aby ujawniono, że jej prawie 4- letni już syn jest dzieckiem ks. Waldemara Irka. Według detektywa rodzina zmarłego księdza chce zatrzeć jakiekolwiek ślady powiązania z drugim życiem ks. Irka. Głównym problemem jest podział spadku, który należy się synowi. Problem tkwi także w Kurii Biskupiej, która będzie musiała uregulować alimenty naliczane od urodzenia dziecka. Oławianka wspomina, że w sądzie trwają 2 rozprawy: pierwsza rozprawa dotyczy ojcostwa, natomiast druga toczy się o spadek. Jednak jak podkreśla kobieta - obie te sprawy stoją w miejscu.
Matka przez długi okres czasu czuła się w swoim rodzinnym mieście zastraszana, jednak jak mówi - dzięki detektywowi przestałam się bać i wstydzić. Kilkukrotnie podczas spotkania powtarzała, że ksiądz bardzo kochał swojego syna i nigdy im niczego nie brakowało. Natomiast dzisiaj została bez środków do życia i "całkiem przypadkowo" nie może znaleźć pracy z wyższym wykształceniem - magistrem pielęgniarstwa. Na sam koniec Wiesława Dargiewicz podkreśliła, że jej syn Kubuś nie może ponosić konsekwencji i grzechów, ani jej ani jego ojca.