Mustang ze stajni Kościelaka
- Można kupić auto wyremontowane w USA i sprowadzić je, ale to nie oddaje tej przyjemności, satysfakcji, że wszystko robisz sam, wkładasz wiele wysiłku, aby przywrócić do życia samochód ze stanu agonii - opowiada w wywiadzie dla Tygodnika Powiatu Szymon Kościelak, oławski przedsiębiorca, który przez trzy lata remontował Forda Mustanga GT350 z 66 roku.
Maciek Strojecki: Skąd pomysł kupna tego samochodu? Od czego to się zaczęło?
Szymon Kościelak: Od dzieciństwa byłem zafascynowany autami amerykańskimi, chciałem mieć jakiegoś kultowego amerykańskiego klasyka. Mustanga ujrzałem po raz pierwszy w filmie Builit ze Steve McQueenem, który uczestniczył właśnie tym modelem w pościgu. Powoli zacząłem poszukiwania tego samochodu.
MS: Może na początek o samym Mustangu, co to za model i w jakich cenach można kupić takie auto?
SK: Ogólnie mamy trzy typy Mustangów zaczynając od najtańszych: coupe, potem cabrio, oraz fastback. Koszt fastbacka do remontu, jakim jest mój Mustang, to około 50-60 tys. zł. Choć tak naprawdę z dnia na dzień auta te są coraz droższe.
MS: Podejrzewam, że dwa razy tyle trzeba wydać, aby auto stanęło na nogi?
SK: Gdzieś w tych granicach.
MS: W jaki sposób go znalazłeś i w jakim był stanie?
SK: Kupiłem go przy pomocy pośrednika, który sprowadza auta do Polski. Stan był katastrofalny. Musieliśmy go rozebrać z chłopakami do samej ramy, podłoga oraz inne elementy nadwozia były całkowite zgniłe. Praktycznie wymieniliśmy każdy element w samochodzie na nowy, fabryczny.
MS: Fabryczny? Mówisz o zamiennikach, które można znaleźć w Europie?
SK: Nie. Mówię o oryginalnych elementach, poczynając od części mechanicznych po sam silnik, do dnia dzisiejszego można kupić w USA. Niektóre elementy takie jak np. progi wewnętrzne robiłem w Polsce na zamówienie. Są one wykonane identycznie jak oryginał, lecz są grubsze i staranniej wykonane przez co są trwalsze od tych produkowanych masowo w fabrykach.
MS: Jak wyglądało remontowanie auta, sprowadzanie części?
SK: Na początku miałem problem z nazwami wszystkich części. Trzeba było wiedzieć jak dany element może się nazywać po angielsku, aby móc go zamówić w internecie. Jest wiele stron, na których można kupić konkretną część do samochodu. Jedną z nich jest www.cjponyparts.com, gdzie znajdziesz praktycznie wszystko do amerykańskich klasyków. Czas wysyłki do Polski drogą lotniczą wynosi 1 tydzień, drogą morską aż 3 tygodnie. Wybierałem drugą opcję ze względu na koszty, ale gdy potrzebowaliśmy jakiegoś zamiennika podczas remontu, który blokował dalszą naprawę, wybierałem wtedy paczkę lotniczą. Remont samochodu jak już wspominałem trwał 3 lata. Podczas tych trzech lat przez jeden weekend potrafiłem odwiedzić pięć województw w Polsce - silnik robiłem w okolicach Krasnika, a całą blacharkę w Radomiu. Większość napraw wykonywałem w tzw. ścianie wschodniej, Polsce B, gdzie ceny usług były o wiele niższe niż np. w Warszawie, gdzie koszt tapicerki razem z materiałem wynosi 9 tys. zł, a w Niedrzwicy Małej, w której dokonałem wymiany obicia, wyniósł mnie 4 tys. zł. Miałem też dużo przygód z silnikiem. Silnik, który zastaliśmy był po kilku remontach. Z pomocą znajomego, którego poznałem na forum, Ricka z Windsor, kupiłem silnik za 700$ z 69 roku. Rozebraliśmy go do zera, wyczyściliśmy i trochę podrasowaliśmy do około 280KM (oryginalna moc silnika to 225KM). Mieliśmy też problemy ze skrzynią biegów, ponieważ mechanik nie zrobił jej tak jak chcieliśmy, ale poprawiliśmy ją sami.
MS: Słuchając tak, nasuwa mi się pytanie: Nie lepiej było kupić już wyremontowany?
SK: Można kupić auto wyremontowane w USA i sprowadzić je, ale to nie oddaje tej przyjemności, satysfakcji, że wszystko robisz sam, wkładasz wiele wysiłku, aby przywrócić do życia samochód ze stanu agonii. Poznałem wiele fajnych ludzi podczas tych trzech lat. Wiele ludzi mi pomogło. Jesteś na początku zielony i musisz się z tym zmierzyć, aby na końcu móc podziwiać efekt swojej pracy.
MS: To już koniec remontu? Jakieś plany co do samochodu?
SK: Na pewno jeszcze nie. Przez zimę chcę zamontować wspomaganie kierownicy oraz oryginalną klimatyzację oraz trochę pobawić się przy silniku. Wstawić aluminiowe głowice, jakiś lepszy wałek, kute tłoki. Cel to jakieś 330-350KM. Zamierzam w następnym roku pojechać na Mustang Race, jest to jedna z największych imprez festiwalo-motoryzacyjnych dla miłośników tego modelu.
MS: Pomysły na następne auto?
SK: Pomysły są, ale jak na razie ze względów finansowych wstrzymuję się. Na pewno będzie to amerykaniec, może Plymouth Barracuda, Pontiac GTO, albo jakiś fajny pick-up.
MS: Może na koniec rady dla początkujących, dla tych co marzy im się kupno takiego samochodu, z czym się to wiąże - oprócz nakładu finansowego.
SK: Najważniejsze jest to aby się nie bali takiego wyzwania. Gdy kupiłem to auto i po piaskowaniu zobaczyłem w jakim tak naprawdę jest stanie to miałem chwilę zwątpienia. Nie wyglądało to za dobrze. Zamiast odświeżenia musieliśmy zrobić remont typu frame-off . Z samochodu za wiele nie zostało, jednak wszystko można pokonać. Ludzie z tego środowiska pomagają sobie nawzajem, służą poradą, pomocą i podpowiedzią. Jak mawiał sam Henry Ford, który założył w Detroit w roku 1903 spółkę Ford Motor Company: "Więcej ludzi marnuje czas i energię roztrząsając problemy niż rzeczywiście próbując je rozwiązać."
Maciek Strojecki
Auto tuż po zakupie nie prezentowało się najlepiej
Dziś środek auta wygląda tak jakby dopiero zjechało linii produkcyjnej