Orzeł dominuje AZS UG Gdańsk i wraca do czołówki Futsal Ekstraklasy
Wynik 5:1 dobrze odzwierciedla to, z jakimi ambicjami beniaminek z Jelcza-Laskowic wszedł w sobotnie spotkanie. Choć zdarzyły mu się pojedyncze błędy, nie utracił kontroli, co pozwoliło mu wygrać 9:4. Po sześciu kolejkach zajmuje trzecie miejsce z 12 punktami na koncie.
Futsal Ekstraklasa wróciła po tygodniowej przerwie. Po porażce z Red Devils Chojnice, KS Acana Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice nie mógł się doczekać, by znów wyjść na parkiet i zaprezentować swoje wielkie ambicje. W 6. kolejce stanął naprzeciwko bramkostrzelnego AZS UG Gdańsk, więc kibice mogli spodziewać się wielu goli. Trudno jednak stwierdzić, czy przewidzieli, że padnie ich aż trzynaście.
Szybki gol i utrzymanie przewagi
Wystarczyło dziesięć sekund, by Victor Andrade uderzył płasko z lewego skrzydła, a piłkę przeciął w polu karnym Mykola Morozov. Kacper Sasiak był zdezorientowany. Gospodarze postanowili pójść za ciosem, ale Allyson Amantes pomylił się nieco przy strzale. Goście potrzebowali chwili, żeby dojść do siebie. Najpierw Jakub Domżalski sprawdzał powracającego po kontuzji Macieja Foltyna, a później po rzucie rożnym bliski zdobycia gola z dobitki z pola karnego był Dawid Kawka. Drugi cios ze strony Orła nadszedł w 5. minucie. Nuno Barbosa stał niepilnowany przez dobrych parę sekund przy bramce gości, a gdy wypatrzył go Henry Hatakeyama – zachował zimną krew.
Z dwubramkową przewagą beniaminek kontrolował spotkanie. Gorąco zrobiło się dopiero w 10. minucie. Przy wyjściu do wysokiego podania pomylił się Foltyn, Mateusz Wesserling chciał z pełną precyzją uderzyć do pustej bramki, ale Barbosa zdążył wybić wślizgiem futsalówkę. To zachęciło zawodników z Jelcza-Laskowic do intensywniejszego ataku. W 13. minucie uderzenie Amantesa z pola karnego zablokowali obrońcy gości, ale szybko przejął piłkę i tym razem się nie pomylił. Na trybunach emocje sięgnęły zenitu po czterech minutach. Wpierw Foltyn wyrzucił do ustawionego na prawej flance Kacpra Kędry futbolówkę przechwyconą po kontrataku, a młody zawodnik udowodnił mocnym strzałem od słupka, że bramkarze z ekstraklasy muszą się go obawiać. Minęło trzydzieści sekund, a Foltyn zapoczątkował kontratak Orła. Janis Pastars dostrzegł niepilnowanego Morozova i wydawało się, że skończą tę akcję we dwójkę, gdy nagle nadbiegł z pomocą Amantes. Sasiak mógł tylko rozłożyć bezradnie ręce.
Wynik 5:0 nie zdemotywował gości. Z początkiem 18. minuty piłkę w ataku stracił Mateusz Osiński, jednak przyłapał gospodarzy na złym zagraniu w defensywie i nieco osłodził swojej drużynie zejście do szatni. W odwecie Pastars minął na prawej lance najpierw Wesserlinga, następnie Sasiaka i jego strzał z ostrego kąta zatrzymał dopiero trzeci z rywali. Jeszcze przed gwizdkiem sędziego Osiński próbował wykończyć świetnie rozegraną trójkową akcję, ale doskonale wyszedł Foltyn i pokazał, że jest już w odpowiedniej dyspozycji.
Orzeł punktuje rywala do samego końca
Na drugą połowę beniaminek wyszedł w równym stopniu skoncentrowany co na pierwszą – opłaciło się to, bo AZS chciał go szybko zaskoczyć. Uderzenie Osińskiego z prawego skrzydła wybijał Foltyn, a dobitkę Wesserlinga zablokował Amantes. W 23. minucie miejscowi fani wstrzymali oddech. Goście długo i dynamicznie wymieniali podania, przyspieszyli akcję dwiema efektywnymi piętkami i Łukasz Szmydki stanął przed golkiperem rywali, niemniej zabrakło mu zimnej krwi. Na właściwy tor przywrócił Orła w 25. minucie indywidualną akcją Hatakeyama. W przyjemnym dla oka stylu minął na lewej flance Osińskiego i precyzyjnie trafił między nogami Sasiaka na 6:1.
Tak duża przewaga pozwalała gospodarzom zachowywać spokój. To goście musieli gonić wynik, przez co uderzenia z dystansu szukał Domżalski – skoncentrowany pozostawał Foltyn. Gdańszczanie już w 29. minucie grali z lotnym bramkarzem, co nie wyszło im na dobre. Najpierw w 33. minucie piłkę w obronie odebrał Amantes, a na pustą bramkę uderzył Pastars. A minutę później Amantes przechwycił w defensywie podanie gości i tym razem sam wykończył akcję, zdobywając pierwszego hat-tricka w barwach klubu z Jelcza-Laskowic. Po dwudziestu sekundach mogło już być 9:1. Z kontratakiem ruszył Foltyn, a że Sasiak stał już w bramce, to bramkarz gospodarzy dograł do Sergio Solano, ten odnalazł na prawej stronie Pastarsa i słupek ratował gości.
Gdy można było podejrzewać, że Akademicy z Gdańska już się poddadzą, odnaleźli w sobie jeszcze trochę sił i motywacji. W 35. minucie, znów grając czwórką w ataku, po kombinacyjnej akcji Kawka podał na prawą stronę do Szmydkiego, a ten uderzył na dalszy róg tuż przy słupku. Jeszcze w tej samej minucie futbolówkę po rzucie rożnym przechwycił Andrade. Wydawało się, że Tomasz Poźniak go zatrzymał, ale Brazylijczyk przedarł się i mocnym strzałem nie zostawił Sasiakowi wiele do powiedzenia. Goście odpowiedzieli jeszcze dwukrotnie – w 37. minucie pod poprzeczkę trafił Szmydki, a w 39. piłkę do bramki skierował piętą Oliwier Bławat. 9:4 to jednak wszystko, co zdołali wywalczyć.
Czwarte zwycięstwo w sezonie pozwoliło Orłowi wskoczyć na trzecie miejsce w tabeli. O utrzymanie bądź podwyższenie tej lokaty zagra na wyjeździe, 10 listopada (w sobotę) o 18:00 z MOKS Słoneczny Stok Białystok.
Jesus Lopez Garcia „Chus” (trener KS Acany Orła Futsal Jelcz-Laskowice):
– Postawa i zaangażowanie zespołu były bliskie doskonałości. Moi podopieczni pokazali swój potencjał jako zespół. Pierwsza połowa była tą, która dała nam zwycięstwo. Jednym z kluczy do osiągnięcia celu, które omawialiśmy przed rozpoczęciem gry, była skutecznoć w zdobywaniu bramek.
– Warto zaobserwować, że gdy AZS zdobywał bramki, by koncentrowaliśmy się na ataku, pomijając defensywę. Istotna obrony w naszym zespole jest nie do podważenia i zawodnicy o tym wiedzą. Jednak drużyna, osłabiona nieobecnością Kamila Kucharskiego i Sebastiana Wojciechowskiego, walczyła przez całe spotkanie i jestem z niej dumny.
– Chciałbym też raz jeszcze podziękować fanom. Atmosfera podczas sobotniego meczu była jedną z najlepszych od czasu mojego przybycia do Jelcza-Laskowic. Brawa dla was.
Allyson Amantes (KS Acana Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice):
– Cieszę się, że mogłem wnieść trzy bramki, ale najważniejsze pozostaje zwycięstwo zespołu. Dla zawodników z zagranicy to wyjątkowe uczucie, podziwiać kibiców z Jelcza-Laskowic. Mówię w imieniu swoim i innych obcokrajowców – uwielbiamy show, którego dostarczają nam fani. Popycha nas ono do zwycięstw.
KS Acana Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice – AZS UG Gdańsk 9:4 (5:1)
Mykola Morozov (1), Nuno Barbosa (5), Allyson Amantes 3 (13, 17, 33) Kacper Kędra (17), Henry Hatakeyama (25), Janis Pastars (33), Victor Andrade (35) – Mateusz Osiński (18), Łukasz Szmydki 2 (35, 37), Oliwier Bławat (39)
KS Acana Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice: 1. Maciej Foltyn (12. Noel Charrier, 22. Kacper Goliński) – 8. Sergio Solano, 17. Allyson Amantes, 77. Victor Andrade, 10. Mykola Morozov – 20. Nuno Barbosa, 7. Kamil Kucharski, 9. Janis Pastars, 11. Henry Hatakeyama, 73. Kacper Kędra
Trener: Jesus Lopez Garcia „Chus”
AZS UG Gdańsk: 5. Mateusz Osiński, 8. Karol Kaczmarek, 10. Mateusz Wesserling, 12. Tomasz Poźniak, 13. Michał Horbacz, 14. Dawid Kawka, 15. Łukasz Szmydki, 19. Oliwier Bławat, 20. Jakub Domżalski, 27. Jakub Chodorowski, 31. Kacper Sasiak
Trener: Jacek Burglin
Źródło: materiały prasowe KS Acany Orła Futsal Jelcz-Laskowice
Foto: Jarosław Frąckowiak