Orzeł na szczycie ligowej tabeli
Klub z Jelcza-Laskowic wygrał w piątek, 1 grudnia 6:1 z Heiro Rzeszów i dzięki porażce lidera, przewodzi w grupie południowej 1 Polskiej Ligi Futsalu.
KS Acana Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice nie mógł zawieść swoich fanów w ostatnim meczu u siebie w tym roku. Jakość zespołu i ostatnie wyniki stawiały gospodarzy w spotkaniu z Heiro Rzeszów w roli faworyta. Jednak goście tydzień wcześniej postawili ówczesnemu liderowi, GKS-owi Tychy, naprawdę ciężkie warunki, a sędzia pozbawił ich remisu, uznając bramkę zdobytą po końcowej syrenie. W Jelczu-Laskowicach mogli więc zaprezentować się równie dobrze, co u siebie. Takiego obrotu spraw w pierwszych sekundach nie spodziewał się chyba nikt z zebranych na trybunach i przed ekranami. Heiro już po kilku sekundach ruszyło z ofensywną akcją. Z prawej strony dogrywać próbował Ireneusz Depta, ale piłkę na aut wybił Victor Andrade. Depta podał do Sebastiana Brockiego, ten płasko uderzył, Maciej Foltyn odbił piłkę blisko przed siebie, a odnalazł ją Bartłomiej Przybyło i nie dał Foltynowi szans na obronę.
Gospodarze zareagowali na straconego gola tak, jak na obecnego lidera przystało – zastosowali wysoki pressing, który szybko przyniósł bramkę. Podanie od bramkarza otrzymał Sebastian Fedan, Paweł Synowiec odebrał piłkę, ruszył wprost na Rafała Piszczka i precyzyjnie uderzył. To, co zawodnik Orła zrobił minutę później, kibice zapamiętają jeszcze długo. Z rzutu różnego piłkę dograł Victor Andrade, uderzył Kamil Nowakowski i wreszcie futsalówka znalazła się przy Synowcu, który z przewrotki trafił w przeciwległy róg bramki.
Dolnoślązacy odzyskali prowadzenie, ale nie spuścili z tonu. Przeważali, choć nie całkowicie – Heiro stwarzało zagrożenie przede wszystkim poprzez bardzo aktywnego tego dnia Przybyło. Najlepszą okazję w kolejnych minutach dla gospodarzy miał Dawid Witek, który przejął piłkę w defensywie, wyprowadził ją z Nowakowskim i próbował trafić nad bramkarzem, jednak skończyło się na poprzeczce. Minęły sekundy, a hat-tricka skompletował Synowiec, do którego zagranie doszło przypadkiem. Obrócił się i mocnym trafieniem nie dał Piszczkowi szans na szybką reakcję.
Mimo przewagi Orła, to spotkanie nie wyglądało podobnie jak dwa ostatnie. Goście nie odpuszczali, a Foltyn kilkukrotnie był zmuszany do interwencji. Najlepszą okazję do nawiązania kontaktu Heiro miało w dziewiętnastej minucie. Z rzutu wolnego uderzał Piotr Krawczyk, a piłkę z odległości kilku metrów od prawego słupka próbował dobijać jeszcze Depta. Foltyn ponownie wykazał się świetnym przygotowaniem i gospodarze mogli schodzić do szatni ze spokojem i wynikiem 3:1.
W drugiej połowie mało brakowało, a historia zatoczyłaby koło. Victor Andrade stracił piłkę przy wyprowadzeniu, przejął ją Sebastian Brocki, który ruszył do przodu, dograł na lewą stronę i gdyby nie słupek, to Ireneusz Depta wpisałby się na listę strzelców już po kilkunastu sekundach. Goście na tym nie poprzestali i było widać w ich grze, że są zmotywowani do odrobienia strat. Ale ich zapał podkopał w 24. minucie Jan Rojek. W lewym narożniku boiska doskonale poradził sobie z Deptą Przemysław Matejko, dograł na dalszy słupek do niekrytego Rojka, który zachował czujność i ze spokojem pokonał Rafała Piszczka. Czwarta bramka nie zniechęciła gości do dalszej walki, którzy wciąż stawiali silny opór. Jednak z taką przewagą Orzeł był już w stanie kontrolować to spotkanie. Dawid Witek w międzyczasie zdążył uderzyć w słupek, a debiutancką bramkę przed własną publicznością zdobył Kamil Nowakowski. Ruszył z indywidualną akcją prawą stroną, minął obrońcę i z ostrego kąta potężnie uderzył w dalszy słupek. Piłka odbiła się jeszcze od bliższego, a bezradny Piszczek mógł ją tylko obserwować.
Mecz się uspokoił i wydawało się, że wynik 5:1 już się utrzyma. Jednak Heiro postawiło wszystko na jedną kartę i zaczęło grę z lotnym bramkarzem, co zdążył jeszcze wykorzystać Maciej Foltyn. Złapał piłkę po strzale i trafił wprost do pustej bramki gości. Pod koniec spotkania, po indywidualnej akcji, w słupek uderzył jeszcze Dawid Witek. I choć nie został jednym ze strzelców, potwierdził w ten sposób dominację swojego zespołu. Orzeł zakończył dziesiątą kolejkę na pozycji lidera, a w związku z przesunięciem meczu z AZS-em Lublin, na parkiet wraca dopiero za miesiąc. Pozostałe kluby swoje ostatnie spotkanie, jedenaste, w tym roku rozegrają za tydzień.
Po meczu powiedzieli:
Chus Lopez (trener KS Acana Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice): – W pierwszych sekundach znów przysnęliśmy w obronie i musimy nad tym pracować. Ale zawodnicy szybko się podnieśli, a świetny Paweł pomógł jej swoimi trzeba bramkami wrócić do gry. Musimy uświadomić sobie, że mecze trwają czterdzieści minut i nie możemy się zrelaksować aż do końca. Najważniejsze jest zwycięstwo i niestracenie kontroli nad pojedynkiem. Wyniki są bardzo dobre, ponieważ straciliśmy tylko jedną bramkę w trzech meczach. Drużyna bardzo dobrze się broni.
Maciej Foltyn (kapitan zespołu KS Acana Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice): – Wszystko układa się tak, jak powinno. Ciężkie przygotowania przynoszą efekty – zarówno te bramkarskie, jak i drużynowe. Chciałbym utrzymać taki poziom cały czas i pomagać drużynie w każdym spotkaniu. Nie ma co popadać w euforię. Czekam na kolejne treningi, ponieważ zawsze znajdzie się coś do poprawy.
KS Acana Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice – Heiro Futsal Rzeszów 6:1 (3:1) Bramki: Paweł Synowiec (2, 3, 9), Jan Rojek (25), Kamil Nowakowski (34), Maciej Foltyn (37) – Bartłomiej Przybyło (1)
KS Acana Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice: 1. Maciej Foltyn (12. Bartosz Konieczny), 2. Grzegorz Nowak, 3. Paweł synowiec, 8. Kamil Nowakowski, 15. Victor Andrade, 4. Jan Rojek, 5. Jose Guttierez, 7. Kamil Dziubczyński, 9. Dawid Witek, 10. Marcin Krajewski, 11. Przemysław Matejko, 13. Igor Borowicz, 14. Artur Ząbek
Heiro Futsal Rzeszów: 1. Rafał Piszczek (13. Damian Opaliński), 9. Sebastian Brocki, 15. Ireneusz Depta, 18. Bartłomiej Przybyło, 19. Sebastian Fedan, 14. Łukasz Krawczyk, 17. Piotr Codello, 20. Piotr Krawczyk, 25.
Radosław Adamski Źródło: materiały prasowe KS Acana Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice
Foto: Jarosław Frąckowiak