Orzeł remisuje po raz pierwszy w sezonie
Dopiero w szesnastej kolejce KS Acana Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice pierwszy raz podzielił się punktami z rywalem. Mimo wyniku 3:3 w sobotnim meczu przeciwko GSF-owi Gliwice, drużyna pozostaje na pozycji lidera.
Orzeł podchodził do starcia z GSF-em Gliwice po serii czterech wygranych z rzędu, przy czym beniaminek z Gliwic wygrał w tym roku jedynie z GKS-em Tychy. Mimo to pojedynek zapowiadał się na bardzo zacięty, pełen walki oraz emocji i nie można powiedzieć, że kibicom czegokolwiek zabrakło.
Oba zespoły podeszły do tego meczu wyjątkowo skupione i skoncentrowane. Starały się szanować piłkę i szukać wyrwy w defensywie rywala. Po raz pierwszy duże emocje wzbudził kontratakiem Victor Andrade, który dograł do pędzącego lewą stroną Dawida Witka, a ten był bliski otwarcia wyniku spotkania. Gospodarze natychmiast odpowiedzieli podobną akcją, ale Grzegorz Nowak doskonale zwolnił Michała Rabieja. Pierwszą bramkę przyniosła jednak kombinacyjne rozegranie akcji Witka, Jose Gutierreza i Jana Rojka. Ostatni z nich dostał podanie tuż przed bramkarza i pokonał go efektowną piętką z pierwszej piłki. Zrewanżować mógł się Amadeusz Pasierb, jednak nie zdołał przeciąć mocnego zagrania.
Taka przewaga nie wystarczała zawodnikom z Jelcza Laskowic, dlatego gdy Kamil Nowakowski zgrał w ofensywnej akcji piłkę do środka, Witek próbował podwyższyć wynik, ale trafił tuż przy słupku. W kolejnych minutach nie zabrakło też indywidualnych szarż – po stronie gospodarzy zdecydował się na nią Rabiej, a u gości Nowakowski. Przy drugiej bramce w tym meczu udział miał jednak ponownie Rojek. Dostał zagranie na lewą stronę i wyłożył na środek Nowakowi, który precyzyjnie przymierzył i nie dał bramkarzowi szans na obronę. Dalsza walka i strzały nie przyniosły już do przerwy zmiany rezultatu.
Po powrocie na parkiet gra nie straciła na tempie i zawodnicy obu zespołów próbowali naprzemiennie przedrzeć się przez defensywę rywali. Niemniej dość długo brakowało klarownych sytuacji strzeleckich. Ratunkiem dla gliwiczan okazał się rzut rożny. Amadeusz Pasierb dostał krótkie podanie, uderzył nisko bez przyjęcia, piłka zdążyła się jeszcze odbić i Maciej Foltyn musiał ją wyciągać z siatki po raz pierwszy tego dnia. Gol kontaktowy przywrócił gospodarzom nadzieję na zwycięstwo, ale wspomógł także koncentrację Orła. Szybkiej odpowiedzi próbował Victor Andrade – minął na prawej stronie defensora, dograł do Dawida Witka, który próbował na wślizgu wbić futsalówkę do pustej bramki, ale skończyło się na słupku.
Skoro nie udało się zaasystować, to trzeba wykończyć akcję samemu. Andrade najpierw uderzał po rzucie wolnym, a później podszedł do przedłużonego rzutu karnego, który sędzia odgwizdał po przekroczeniu dozwolonej liczby fauli. Brazylijczyk wziął duży rozbieg i bardzo mocno uderzył, a piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki. GSF nie odpuścił, a podanie wzdłuż prawego skrzydła wykorzystał Tomasz Lutecki, który strzelił z podcięciem w dalszy róg bramki i było już 2:3. Kibice byli świadkami dalszej walki w środku pola gry, przy czym wybiegi pod pola karne rywali stały się coraz rzadsze. W końcu indywidualną akcją z lewej strony popisał się Patryk Bugajak, który przebiegł cały parkiet i zdołał pokonać Foltyna, doprowadzając do remisu. O ile zawodnicy z pola mieli w kolejnych minutach jeszcze sporo do zrobienia, to golkiperzy już nieco mniej, w związku z czym, Orzeł podzielił się punktami z GSF-em. Taki wynik pozwolił mu utrzymać się na pozycji lidera, a beniaminek z Gliwic nie może stracić kolejnych oczek, jeśli wciąż myśli o awansie.
Po meczu powiedzieli:
Chus Lopez (trener KS Acana Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice): – Moi zawodnicy rozegrali świetny mecz, walczyli przez 40 minut przeciwko jednej z najlepszych drużyn w lidze. Teraz jednak nadszedł czas analizy i zastanawiania się, ponieważ nie wygraliśmy spotkania, w którym prowadziliśmy przez 34 minuty. W pierwszej połowie zaprezentowaliśmy bardzo kompletną grę. W drugiej podążaliśmy tą samą ścieżką, ale nie udało nam się ustrzec dwóch błędów, a w tego typu spotkaniach za błędy trzeba płacić. Gratuluję wszystkim za wysiłek, niemniej jeśli chcemy wygrać kolejne mecze, musimy kontynuować aktualne pracę, poświęcenie i ambicję. Jeden punkt jest zawsze lepszy od zera. Jesteśmy zwycięską drużyną i dlatego fani nas wspierają. Celem, który stawiamy sobie podczas każdego meczu i treningu, są trzy punkty. Mimo to nawet ten remis może być dla nas dobry, jeżeli wykorzystamy go do motywacji do zwycięstwa w kolejnym meczu. Nie myślimy o przeszłości, w umyśle mamy tylko zwycięstwo w Opolu.
Victor Andrade (KS Acana Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice): – Trenowałem wykańczanie akcji i rzuty wolne w jeszcze większym stopniu i wierzę, że efekty tego nadchodzą. Jestem w stanie teraz strzelać w prawie każdym meczu i to pomaga zespołowi. Dla mnie GSF to najbardziej wykwalifikowany przeciwnik ligi. Zawsze gra się z nim trudno. W pierwszym naszym meczu nie graliśmy dobrze, ale w drugim już tak, nawet bardzo. Jednak w tych starciach o wyniku decydują szczegóły. Wierzę, że zawsze jesteśmy w stanie wygrać, ale nigdy nie możemy się zrelaksować.
GSF Gliwice – KS Acana Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice 3:3 (0:2)
Amadeusz Pasierb, Tomasz Lutecki, Patryk Bugajak – Jan Rojek, Grzegorz Nowak, Victor Andrade (przedłużony rzut karny)
Źródło: materiały prasowe KS Acana Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice
Foto: Jarosław Frąckowiak