Państwo Urszula i Włodzimierz Sztejnwaldowie obchodzili Złote Gody
Poznali się w Jelczańskich Zakładach Samochodowych. Dzięki szacunkowi do siebie, miłości i wsparciu - przeżyli wspólnie 50 lat i mogą świętować jubileusz Złotych Godów.
29 września w Urzędzie Stanu Cywilnego w Oławie Złote Gody świętowali Państwo Urszula i Włodzimierz Sztejnwaldowie. Medale za długoletnie pożycie małżeńskie nadane przez Prezydenta RP wręczył jubilatom Tomasz Frischmann, burmistrz miasta.
Pani Urszula pochodzi z Dębiny, Pan Włodzimierz ze Strzelina, przyjechał z rodziną podczas ostatniej repatriacji w roku 1957 roku z obecnej Białorusi z miejscowości Wołkowysk. -Poznaliśmy się w Jelczańskich Zakładach Samochodowych, ja miałam praktykę w dziale badań, tam pracował również mąż - wspomina Pani Urszula. - I tak patrzyliśmy na siebie na początku bokiem, nikt od razu się nie zakochał. I zanim wzięliśmy ślub minęły trzy lata. Mąż musiał się bardzo starać. Bo nie wpadł mi w oko, byli ładniejsi i przystojniejsi. Mąż mnie zauroczył swoją dobrocią, spokojem i charakterem. Nie narzucał się, był delikatny i cierpliwy i to w pewnym momencie dziwnie przeważyło. Chodziłam do technikum samochodowego, więc pomagał mi przy projektach.
-Najbardziej w żonie urzekła mnie bardzo ładna twarz, włosy długie ciemne, falowane. Na początku było zauroczenie, dużo czasu spędzaliśmy razem w pracy, żona na początku naszej znajomości nie za bardzo zwracała na mnie uwagę, musiałem się mocno starać - mówi Pan Włodzimierz. -Chodziłem z Jelcza aż do Dębiny.
Kiedy Pan Włodzimierz oświadczył się Pani Urszuli, była ona mocno zaskoczona tym faktem. -Żona była taka zaskoczona, że na początku nic nie powiedziała, musiałem czekać na decyzję dość długo. Aż w końcu się zdecydowała - wspomina Pan Włodzimierz.
Państwo Sztejnwaldowie wzięli ślub cywilny 31 października 1970 roku, a kościelny 15 listopada. - Po ślubie zamieszkaliśmy w Strzelinie u rodziców Włodzimierza. Przyszło jedno dziecko, a zaraz za rok drugie. Gdy byłam w ciąży z drugim dzieckiem, to mąż zaczął pracować po godzinach swojej pracy przy budowie bloków w Oławie na ulicy Chrobrego. I udało mu się, że zapracował na to mieszkanie w przeciągu sześciu miesięcy. I w 1973 roku przeprowadziliśmy się do Oławy i mieszkamy tu do dziś - wyjaśnia Pani Urszula.
Małżeństwo doczekało się trójki dzieci, dwóch córek i jednego syna, mają również jedną wnuczkę. Jaka jest ich recepta na długie, wspólne życie?
-Żyliśmy wspólnie. Trzymaliśmy się za ręce, jak mąż się potknie, to ja go podnoszę i odwrotnie - mówi Pani Urszula. -Żaden talerz, żadna szklanka nigdy się nie potłukła, nie pamiętam kiedy ostatni raz się kłóciliśmy. Nigdy nie patrzyliśmy na pieniądze, a tylko na to, aby stworzyć razem rodzinę.