Potrzebuję zasilacza laboratoryjnego. Jaki warto kupić?
Prąd pod pełną kontrolą
Aby móc zbadać poprawność działania poszczególnych układów, jakie pracują w w naprawianym sprzęcie, bądź właśnie przez nas stworzonych, trzeba zasilić je prądem o odpowiedniej dla danego przypadku mocy. Szeregowe łączenie baterii jest, zwłaszcza na dłuższą metę, rozwiązaniem bardzo kłopotliwym. Od dawna więc wielu entuzjastów elektroniki stosuje specjalnego typu zasilacze, dzięki którym można ustawić takie parametry dostarczanej energii, jakie są w danym momencie potrzebne. Nie jest to rozwiązanie nowe, urządzenie takie, by mogło w podstawowym zakresie spełniać swoje zadanie, nie musi być także zanadto skomplikowane. Niejeden fachowiec bądź hobbysta buduje sobie więc własne, choćby na podstawie łatwo dostępnych w internecie schematów, czy też adaptując inne konstrukcje. Czy jednak warto jeszcze to robić?
Od dłuższego już czasu można zaobserwować znaczny postęp w tej dziedzinie. Producenci nie ustają w wyścigu o stworzenie jak najlepiej spełniających swoje zadania modeli. Widoczną zmiany dotyczą np. sposobu sterowania, za które odpowiadają mikroprocesory, a potrzebne nam wartości ustawić możemy już nie pokrętłem, tylko na klawiaturze. Za łatwość obsługi odpowiadają także wyświetlacze, zastępujące analogowe wskaźniki. Najważniejsze jest jednak to, że nowe modele dużo bardziej pomagają nam chronić badane układy przez uszkodzeniem, np. dzięki możliwości samoczynnego odłączenia zasilania po przekroczeniu zaprogramowanej wartości prądu.
Wybór jest ogromny
O tym, jak szeroka oferta czeka na tych, którym potrzeby jest dobry zasilacz laboratoryjny, łatwo przekonać się np. przeglądając ofertę sklepu elektronicznego Diolut. Przeobrażeniom uległy nie tylko modele z najwyższej półki – urządzenia nowej generacji obejmują także te najprostsze. Aby w tym nieprzepranym morzu propozycji nieco zawęzić pole poszukiwań, trzeba odpowiedzieć sobie na kilka pytań. Jednym z nich jest to o to, jaki zapas mocy może nam być potrzebny, a więc jaki zakres napięcia i prądu wyjściowego powinno mieć urządzenie, w które się wyposażymy. Najmniej obciążą naszą kieszeń te najsłabsze, należy się jednak zastanowić, czy taki nam wystarczy. Kolejna kwestia to ilość kanałów. Najtańsze są oczywiście urządzenia jednokanałowe, ale nasze potrzeby mogą być przecież większe. I wreszcie: to, co także decyduje o wielkiej przydatności tego sprzętu, a więc zabezpieczenia, takie jak np. przeciwprzepięciowe, przeciwzakłóceniowe, czy odporność na przegrzanie.
[Materiał partnera]