Przegrana śnieżna bitwa MKSu
MKS SCA OŁAWA - ROW RYBNIK 2:3
Porażką 2:3 zakończyło się wczorajsze spotkanie II ligi MKS-u z ROW-em. W gęsto padającym śniegu to gościom udało się zdobyć więcej bramek. Oławianie przy stanie 1:2 nie wykorzystali rzutu karnego, a chwilę wcześniej to rybniczanie strzelili gola z jedenastu metrów.
Warunki pogodowe, w których przyszło rywalizować piłkarzom obydwu drużyn nie były, delikatnie mówiąc, zbyt sprzyjające. Od 1. minuty spotkania padał dość gęsty śnieg, a w drugiej połowie mieliśmy już do czynienia prawie ze śnieżycą. Cóż, obydwa zespoły miały takie same warunki, ale niestety to goście mieli więcej szczęścia.
ŚNIEŻNA RELACJA
W spotkaniu, co zrozumiałe, niewiele było składnej gry. Obydwa zespoły próbowały atakować, ale często przeszkadzał im w tym sędzia, który gwizdał przy prawie każdym okrzyku padającego, często ze względu na śliską murawę, piłkarza. Pomimo wyrównanej gry to przyjezdni w 28. minucie spotkania wyszli na prowadzenie. Jarosław Wieczorek dostał ładne podanie od swojego goli ze środka pola, wpadł w pole karne i pewnie pokonał Mordala. Minęły zaledwie dwie minuty i mieliśmy remis. Łodyga wrzucił piłkę w pole karne, a obrońcy ROW-u nie potrafili jej wybić. Futbolówka trafiła do Mateusza Gancarczyka, która miał mnóstwo czasu i spokojnie wpakował piłkę pod poprzeczkę bramki Kuczery.
Po przerwie jeszcze bardziej wzmogły się opady śniegu, co jeszcze bardziej utrudniło konstruowanie akcji. Prawie wszystko wynikało z przypadku. W 56. minucie napastnik ROW-u w biega w pole karne, pada na ziemię, a sędzia pokazuje na 11. metr i pokazuje rzekomo faulującemu Michałowi Sikorskiemu żółtą kartką. Goście wykorzystując daną im szanse i celnie trafiają z jedenastu metrów.
POMECZOWA KONFERENCJA PRASOWA
Cztery minuty później Łodyga minął obrońców i wpadł w pole karne, gdzie równo z trawą (śniegiem) ściął go bramkarz. Do futbolówki podszedł Jakub Kalinowski, ale jego intencje wyczuł bramkarz i niestety wciąż przegrywaliśmy 1:2. Co się odwlecze, to nie uciecze. W 64. minucie Łodyga zagrał do Lipińskiego, który mierzonym strzałem prawą nogą trafił obok dalszego słupka rybnickiej bramki. Jednak to goście w 82. minucie przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Oławianie stracili piłkę kilkanaście metrów przed swoim polem karnym, gała trafiła do Gładkowskiego, a jego strzał, odbijając się jeszcze od słupka, wpadł do naszej bramki. Jeszcze w końcówce nasi mogli wyrównać. Z rzutu wolnego strzał oddał Dominik Wejerowski, bramkarz wypuścił piłkę, jeden z naszych zawodników dopadł do niej, ale futbolówka zwolniła na śnieżnej murawie i bramkarz dostał szansę na naprawę swojego błędu.
Źródło: MKS