Sprzedawała działki bez wiedzy właścicieli. Czy oszukanych może być więcej?
W czerwcu, mieszkaniec Oławy zdecydował się na zakup działki wystawionej na jednym z portali sprzedażowych. Podpisał umowę przedwstępną, która miała być sfinalizowana trzy miesiące później. Do tego jednak nigdy nie doszło. Dlaczego? Jak udało nam się ustalić, właściciele działki nic nie wiedzieli o sprzedaży.
Ojciec wraz z córką znaleźli idealną działkę w Siedlcach. W jej sprzedaży pośredniczyło biuro nieruchomości z Wrocławia. Aby działka została zarezerwowana, pośredniczka będąca tym samym prezeską spółki zajmującej się obrotem nieruchomościami, poinformowała o konieczności wpłacenia zadatku na jej konto. Podpisanie umowy rezerwacyjnej miało miejsce w czerwcu 2022 roku w Oławie. Pierwsza czerwona lampka u kupujących zapaliła się w momencie, gdy po pewnym czasie, ta sama działka trafiła ponownie na portal sprzedażowy.
-Zadzwoniliśmy do pośredniczki, która powiedziała nam, że jest sporo zainteresowanych właśnie tym miejscem. Wysłała numer księgi wieczystej, my go sprawdziliśmy, wszystko się zgadzało. Prezeska biura nieruchomości poinformowała nas, że właściciele chcą wpłaty 10 tysięcy złotych, aby została ona zarezerwowana. Powiedziała także, że mieszkają oni daleko i będą ją chcieli sprzedawać na przełomie sierpnia/września, bo mają kilka działek i będą łączyć wszystkich kupujących, aby pójść tylko raz do notariusza - informuje mieszkaniec Oławy.
Umowa została sporządzona. Znalazł się w niej zapis, że wszelkie formalności wraz z pełnym zakupem działki zostaną wykonane do 30 września. Pośredniczka nieruchomości przesłała kupującym poświadczenie oraz zgodę od właścicieli działki na jej sprzedaż.
-Zadatek został wpłacony na konto spółki. Pośredniczka mówiła, że jest to bezpieczniejsze, bo jest ubezpieczona. Cena działki wynosiła 136 tysięcy złotych. Na początku lipca, zauważyliśmy, że działka ponownie została wystawiona na sprzedaż na tym samym portalu. Tu zaświeciła nam się pierwsza czerwona lampka. Zadzwoniliśmy do tej kobiety z pytaniem, dlaczego działka znowu jest dostępna - opowiada córka pokrzywdzonych. -Zostaliśmy wtedy poinformowani, że przypadkowo trafiła na stronę, bo było kilka zleceń na ogłoszenia. Następnego dnia ogłoszenie zostało wycofane.
Rodzina zaczęła kontaktować się ponownie z biurem nieruchomości w połowie sierpnia. Padały pytania, jak toczą się sprawy i co z umową kupna.
-Pośredniczka nieruchomości odpisała SMSem, że jest na wakacjach w Egipcie i że mamy umowę do września. Po jakimś czasie zaczęliśmy dzwonić do tej kobiety, która już kompletnie nie odbierała telefonów. Nie odpisywała na SMS. Już wtedy wiedzieliśmy, że jest to jakieś oszustwo. Ogłoszenia były bardzo charakterystyczne. Z tablicą "nowe osiedle, Siedlce", z napisem, że działka znajduje się w otulinie lasu. Zadzwoniłam wtedy do znajomego i powiedziałam mu o całej sytuacji. Okazało się, że nie tylko my zostaliśmy oszukani. Jego kolega miał tą samą sytuację. Wpłacił 10 tysięcy zadatku i do dziś zero kontaktu - dodaje córka.
Jedna ze znajomych, pracująca w innym biurze nieruchomości poleciła poszkodowanym wyznaczenie terminu u notariusza. Prezeska biura nieruchomości została poinformowana o tym poprzez wiadomość mailową, SMS oraz listem poleconym, który nie został odebrany.
-Wyznaczyliśmy termin na 30 września, po czym zadzwoniliśmy do pośredniczki i o dziwo odebrała informując, że da mi znać w poniedziałek, co i jak. Telefonicznie potwierdziła, że pismo widziała. Oczywiście w poniedziałek nie otrzymaliśmy żadnej informacji. Dwa dni przed wyznaczonym przez nas spotkaniem u notariusza, dostaliśmy maila z jedynym terminem podanym przez prezeskę o treści: "Propozycja jest taka, żeby podpisywać umowę 7 października po godzinie 12:00". Nie było żadnych konkretnych informacji, ani dokładnej godziny, ani miejsca podpisywania umowy. Wiedzieliśmy już, że kobieta przesuwała podpisanie umowy również z tym oszukanym mężczyzną i że gra na czas. Dlatego też podana przez nią data nie była dla nas akceptowalna. Ponadto skonsultowaliśmy się z prawnikami, którzy potwierdzili nasze przypuszczenia, że do poprzedniej umowy musi być aneks, bo inaczej wygasa. Napisaliśmy, że nie wyrażamy zgody na tę datę, bo umowa jest do 30 września i że zapraszamy do notariusza. Tego dnia przyszliśmy do notariusza, tamta pani nie przyjechała, nie zjawiło się także małżeństwo, które miało sprzedać tę działkę. Został podpisany protokół o nie stawieniu się strony. Do dzisiaj nie mamy z nią kontaktu. Napisaliśmy wezwanie do zapłaty z terminem tygodniowym. Wysłane zostało mailem, SMS-em oraz listem poleconym za potwierdzeniem odbioru, który oczywiście nie został odebrany.
Sprawa została zgłoszona na policję 26 października.
-Chcielibyśmy, aby policja zajęła się poważnie tą sprawą, bo jak widać jest ona powtarzalna - dodaje córka wraz ze swoim ojcem -Chcemy to nagłośnić z tego powodu, że gdyby ten pierwszy pan, który także stracił 10 tysięcy złotych, to zrobił wcześniej, to my byśmy nie starcili pieniędzy, a ona cały czas wystawia ogłoszenia.
Kolejnym pokrzywdzonym jest mieszkaniec Oławy, który jak się okazuje kupił już wcześniej jedną działkę w tej lokalizacji u tej samej pośredniczki. Problemy rozpoczął się przy chęci zakupu kolejnej.
-Kupiłem u tej pani, która jest pośrednikiem nieruchomości, pierwszą działkę w Siedlcach. Tyle, że ona należała do jej rodziców. Mam akt notarialny. Rozglądałem się także za drugim miejscem o czym ją poinformowałem. Po jakimś czasie skontaktowała się ze mną ponownie z informacją, że ma inne działki do sprzedaży. Spisaliśmy umowę przedwstępną, przelałem jej 10 tysięcy złotych zadatku, umowa miała być podpisana w maju, po czym zadzwoniła do mnie i powiedziała, że nie zdążyła zebrać wszystkich dokumentów, ale za moją zgodą i aneksem do umowy przełożyliśmy termin do końca sierpnia. Jak już przyszedł termin końcowy podpisania tej umowy, to od tego momentu nie miałem z nią kontaktu. Przez to, że miałem namiary do jej rodziców, pojechałem tam i poprosiłem o kontakt. Popisaliśmy jeszcze krótkimi SMS-ami i jak dotąd cisza. Pieniądze nie zostały mi zawrócone. Zgłosiłem się do kancelarii adwokackiej, wiem, że poszło pismo do tej spółki. Jeśli dobrze pamiętam, to jej wspólnik odebrał wezwanie do zwrotu pieniędzy. A z tego co wiem, to ta pani nie odebrała pisma. Zgłosiłem więc sprawę na policję - informuje pokrzywdzony mężczyzna.
Oławska policja potwierdza przyjęcie zawiadomienia w tej sprawie.
-Były to dwa zgłoszenia. Wyjaśniamy i ustalamy okoliczności tej sytuacji - dodaje Wioletta Polerowicz, rzecznik prasowy KPP Oława.
Postanowiliśmy skontaktować się z pośredniczką nieruchomości. Kobieta jest prezeską spółki, to ona zajmowała się sprzedażą działek. Zastrzegła sobie możliwość podania nazwy firmy oraz jej imienia i nazwiska. Jednak mailowo zdecydowała się odpowiedzieć na kilka pytań.
Kobieta uważa, że informacje podane przez córkę zainteresowanego działką są niewiarygodne.
-Podpisywałam z klientami umowę rezerwacyjną na zakup działki, a nie umowę pośrednictwa. Reprezentowałam właściciela działki nie tych Państwa. Reprezentowała ich córka, która twierdziła, że chce być pośrednikiem nieruchomości, także nie istnieje, żadna podstawa prawna aby Ci Państwo mieli roszczenia do mojej osoby bądź firmy. Państwo Ci powinni wystąpić z ewentualnym roszczeniem do właściciela działki.
Ponadto kobieta twierdzi, że ma całą dokumentację mailową, w której jest zawarta informacja o podaniu terminu spotkania u notariusza. I jak nas informuje, umowa rezerwacyjna działa w taki sposób, że jeżeli klient nie podejdzie do podpisania umowy, to zadatek (opłata rezerwacyjna) przepada.
-Nie miałam do Państwa żadnego kontaktu. Reprezentowała ich córka, z którą miałam kontakt telefoniczny a następnie mailowy (aby dokumentować całą sprawę) i za pomocą maila proponowałam różne terminy. Klient ma do Oławy 500 km i musi być to zaplanowane z wyprzedzeniem.
Ojciec wraz z córką nigdy nie informowali pośrednika o rezygnacji z zawarcia umowy. Na umówionym spotkaniu u notariusza, które zorganizowali, sporządzono protokół niestawiennictwa przedstawicieli firmy oraz osób sprzedających działkę. Na pytanie, czy w tym przypadku, gdy zainteresowani kupnem działki nie przyszli na umówione spotkanie u notariusza sporządzono protokół niestawiennictwa, otrzymaliśmy odpowiedź:
- Nie doszło do spotkania u notariusza, ponieważ osoba reprezentująca Państwa (córka) napisała, że odstępuje od umowy, wobec tego zostało to uznane przez właściciela działki. Ponieważ żal mi jest tej rodziny (rodzice zaufali niekompetentnej córce) udało mi się uprosić właściciela działki i w terminie do 11.12.2022r. zwróci tym Państwu 10.000zł. Obiecał mi, że postara się to zrobić jak najszybciej (możliwe, że na dniach, może do końca tego tygodnia), ale musi to zlecić księgowej więc woli podać datę do której zdąży na 100 procent.
Po uzyskaniu takiej deklaracji, ponownie skontaktowaliśmy się z córką pokrzywdzonych, która poinformowała, że nigdy nie odstąpiła, ani ona ani jej ojciec od umowy.
-Trudno się odnieść do tych odpowiedzi przedstawicielki firmy, ponieważ jest to niedorzeczne. Cała sytuacja przysparza nam sporo stresu, a zwłaszcza rodzicom, którzy są starszymi osobami. Kobieta nie poczuwa się do odpowiedzialności. Ja nikogo nie reprezentowałam, towarzyszyłam ojcu, aby mu pomóc. To mój tata podpisał umowę, to on przelał pieniądze na konto prezeski spółki, bo tak nam kazała. A nie na konto osób, które sprzedawały działkę. Dlatego też żądamy zwrotu naszych pieniędzy od niej, a nie od sprzedających działkę. Do których z resztą nie mamy kontaktu, ponieważ pośredniczka pomimo naszych wielu próśb nigdy nie chciała nam go podać. Tylko i wyłącznie nam, jako stronie kupującej zależało, aby ta transakcja była zrealizowana, wykonaliśmy kilkanaście telefonów, napisaliśmy kilka sms-ów i pism wysłanych tradycyjną pocztą, na które ona nie odpowiadała. Podkreślam to jeszcze raz, nie odstąpiliśmy od umowy, ani nie otrzymaliśmy żadnego terminu spotkania u notariusza, mam na to dowody - wyjaśnia córka. -Do transakcji nie doszło tylko i wyłącznie z winy pośrednika biura nieruchomości.
Zapytaliśmy pośrednika nieruchomości o drugiego pokrzywdzonego. Kobieta napisała, że mężczyzna sam wynegocjował czas na podpisanie umowy do końca grudnia 2022 roku.
W tym przypadku również musieliśmy ponownie skontaktować się z nim, prosząc o wyjaśnienie. Jak nas poinformował, od sierpnia nie ma kontaktu z pośredniczką nieruchomości i żadne negocjacje nie były podejmowane.
-Ta pani coś sobie ubzdurała z grudniową umową. Gdy w sierpniu minął termin drugiej umowy kontakt z nią był bardzo utrudniony, do tej pory ta pani się do mnie nie odzywa. Odkąd sprawa została zgłoszona na policję, już nawet nie próbuję. Sprawę zakończyła moja adwokat pismem do tej pani o zwrot tych pieniędzy i nie było odzewu. Tym ma się zająć policja.
Właścicielka firmy nieruchomości w przesłanym do redakcji mailu zaznaczyła, że zwrot pieniędzy na konto poszkodowanej rodziny nastąpi do 11 grudnia 2022 roku. W chwili publikowania tego artykułu, rodzina nadal nie otrzymała zwrotu swoich pieniędzy.
Podjęliśmy decyzję o konieczności odszukania i skontaktowania się z właścicielami działek. Po wielu nieudanych próbach, w końcu udało nam się ich odnaleźć. Małżeństwo mieszka w Krakowie. Są oni jedynymi i prawowitymi właścicielami dwóch nieruchomości znajdujących się w podoławskich Siedlcach. Jedna z nich miała być przedmiotem rzekomej sprzedaży opisywanej rodzinie, a kolejna innemu mieszkańcowi Oławy. Po krótkiej rozmowie, okazało się, że nie mieli w planie sprzedaży tych działek i nic o tym nie wiedzą. Nazwisko kobiety z biura nieruchomości jest im jednak znane. W 2014 roku, jako pracownik banku pośredniczyła, zgodnie z ich wewnętrzną strukturą między krakowskim a wrocławskim oddziałem, w kupnie tych ziem. Za zgodą właściciela, wszystkie informacje uzyskane od niego niezwłocznie przekazaliśmy funkcjonariuszom prowadzącym tę sprawę.
-Rozmawiałem już z policją. Wiem, jaki jest status sprawy i z niecierpliwością czekam , jak dalej rozwinie się ta sprawa - wyjaśnia właściciel dwóch nieruchomości. Po sprawdzeniu posiadanych dokumentów poświadczających zakup tych działek okazuje się, że nazwisko wspomnianej Pani prezes widnieje na niektórych z nich. Na przełomie 2013 i 2014 roku krakowski przedstawiciel banku przedstawił nam ofertę kupna działek w Siedlcach. Spośród ofertowanych przez nich działek wybraliśmy dwie wydające się być ciekawymi lokalizacjami. Tym samym dołączyliśmy do grupy klientów tej instytucji przystępujących do transakcji. W przygotowanym przez bank standardzie postępowania przy zakupie, podpisaliśmy na miejscu w Krakowie notarialne pełnomocnictwo do kupna tych działek. Ze względu na lokalizację działek oraz siedzibę ówczesnego właściciela sam akt sprzedaży realizowany był we wrocławskiej kancelarii. Zwróciłem się z prośbą o wydanie kopii dokumentów sprzedaży w celu sprawdzenia czy nasze dokumenty pokrywają się z tym, co mają oni. Z naszej strony nie angażowaliśmy, ani nie zlecaliśmy żadnym osobom sprzedaży którejkolwiek z tych działek.
Osoby, które czują się poszkodowane w tej lub podobnej sprawie mogą zgłaszać się na policję.
Komenda Powiatowa Policji w Oławie
ul. Kopernika 1
55-200 Oława
Telefon: 47 87 272 22; 47 87 272 00