System VAR - w końcu skończy się korupcja
Nie raz udowadniano, że sędziowie w każdej dyscyplinie sportu nie są nieomylni. Czasem wynika to z szybkości akcji, złej widoczności, ale często byliśmy świadkami sytuacji, w których arbiter nie chciał widzieć tego, co tak naprawdę się wydarzyło.
Coraz częściej zaczęły pojawiać się opinie ekspertów, ale też samych piłkarzy, którzy twierdzili, że trzeba ulepszyć rozstrzyganie sporów. Ileż to niesprawiedliwie ocenionych akcji zaważyło o przegranej, ile razy odebrano marzenia drużynie, która nie zasługiwała na porażkę. Z pomocą przyszedł system VAR – zamontowane na boisku kamery mają rejestrować każde zagranie, a gdy przyjdzie nerwowy moment, sędzia zawsze może sprawdzić, jak dokładnie przebiegła sytuacja.
Korzystanie z wideoweryfikacji stało się popularne w tenisie. Bez technologii trudno byłoby ocenić czy piłka lecąca z prędkością 200 km/h zahaczyła o linię. Dlatego w razie jakichkolwiek wątpliwości każdy z zawodników może wykorzystać dwa challenge na set. Od kilku lat z podobnego rozwiązania korzystają siatkarze. Gdyby nie system wideoweryfikacji, to prawdopodobnie nie bylibyśmy mistrzami świata, gdyż poziom sędziowania na turnieju w 2014 roku był najwyżej poprawny.
Nic więc dziwnego, że system VAR obowiązuje także w piłce nożnej. Dla kibiców, większości piłkarzy i sędziów jest to krok do przodu. Tak samo dla graczy strzelających wyniki ten system jest bardzo dobry, co już pokazuje rynek w Polsce. Jednak nie można zapominać o tym, że nadal istnieje korupcja. Sprzedawanie meczów, przyznawanie drużynie, z którą sympatyzujemy rzutów wolnych, natomiast przeciwnik za najmniejsze przewinienie mógł otrzymać kartkę. Kary finansowe i odbieranie uprawnień sędziowskich nie skutkowały, natomiast wprowadzenie VAR ukróciło niesportowe zagrania.
Niestety nie we wszystkich ligach to rozwiązanie będzie obowiązywać, nie tylko zaważyły o takiej decyzji koszty, ale dobrze znane powody. Mimo że w polskiej ekstraklasie zdecydowano się na VAR, to czasem dochodziło do kuriozalnych decyzji, szczególnie w najważniejszym momencie ligi, gdy stwierdzono, że w wybranych meczach o przebiegu spotkania i ewentualnych pomyłkach będą decydować sędziowie. Co nie zmienia faktu, że w piłce nożnej jest lepiej niż w 86 roku, gdy kibice byli świadkami słynnej już na cały świat „ręki Boga”. Autorem zdobytej bramki ręką w ćwierćfinale mistrzostw świata był Diego Maradona. Dziś na turnieju w Rosji wiadomo, że coś takiego nie miałoby prawa przejść.
System VAR nie został stworzony tylko po to, aby wytykać błędy sędziom. Nie ma na świecie osoby, która nie popełniłaby błędu. VAR jest udogodnieniem, najlepszym technologicznym tworem, jakie mogło spotkać fanów piłki nożnej. W tym przypadku na wideoweryfikacji zyskują wszyscy, arbitrzy, którzy nie muszą się obawiać, że zostaną posądzeni o kłamstwo, piłkarze, którzy z pewnością ograniczą dyskusje z sędziami, a także kibice. Jednymi niepocieszonymi mogą być miłośnicy sprzedawania meczów przed rozpoczęciem gwizdka.
[Materiał partnera]