To był poważny wypadek. Ewa walczy o powrót do zdrowia
Dotąd życie Ewy Roskosz płynęło w przewidywalnym schemacie: dom, dzieci, praca, szkoła, czas wolny. Nic nie wskazywało na to, co miało się niebawem wydarzyć... Do 26 marca, kiedy to na na łuku drogi za Starym Otokiem w kierunku Jelcza-Laskowic czołowo zderzyły się dwa samochody osobowe, Volkswagen i Renault.
-Ewa wraz z mężem oraz dwojgiem dzieci wracają ze spotkania rodzinnego. Przemierzali tę trasę setki razy, docierając bezpiecznie do domu. Tym razem jednak miało być inaczej... Nieodpowiedzialność oraz brawura innego kierowcy doprowadziły do zderzenia czołowego z samochodem, który prowadziła Ewa. Na szczęście uszli z życiem, chociaż patrząc na zdjęcia z wypadku nie jest to takie oczywiste - czytamy w zbiórce.
Mieli dużo szczęścia. Najmniejsze obrażenia odniosły dzieci: 4-letni Staś i 15-letnia Patrycja; większe mąż Ewy, a najbardziej poszkodowana została Ewa – jako kierująca samochodem przyjęła na siebie największe uderzenie.
-Silnik auta został wepchnięty do wnętrza kabiny, łamiąc Ewie obydwie nogi i powodując obrażenia ciała. W lewym kolanie odłamki w stawie skokowym uniemożliwiają chodzenie. W prawym kolanie doszło do wieloodłamaniowego złamania rzepki zespolonego popręgiem oraz uszkodzenie nerwu strzałkowego. Ewa przeszła skomplikowaną operację po której czeka Ją wielomiesięczna rehabilitacja i długie leczenie zachowawcze. Obecnie jest po półtoramiesięcznej rehabilitacji na oddziale szpitalnym, przy pomocy zabiegów fizykalnych i fizjoterapii, które mają wzmocnić kończyny dolne. Niestety za kilka miesięcy czeka ją kolejna operacja, po której będzie musiała rozpocząć żmudną rehabilitację od początku.
-Leczenie to długotrwała rozłąka z dziećmi. Ewa była zmuszona opuścić swoje kochane dzieci Stasia i Patrycję. Oboje są pod opieką psychologa. 4-letni synek po wypadku i z powodu tęsknoty za mamą zaczął moczyć się w nocy, ma koszmary i lęki. Mąż wymaga rehabilitacji po wypadku i nie jest w stanie wrócić do pracy zawodowej. Zajmuje się opieką nad dziećmi podczas leczenia Ewy. Obydwoje utracili możliwość pracy zarobkowej od czasu wypadku. Ewa jest z zawodu florystką. Pandemia i wstrzymanie możliwości organizowania wesel, które to były Jej głównym źródłem dochodu, spowodowały, że poprzednie lata były ciężkie. W obecnym roku wiele par zaangażowało Ją do współpracy. Kalendarz był wypełniony, ale wypadek wydarzył się tuż przed rozpoczęciem sezonu. Ewa musiała odwołać WSZYSTKIE imprezy, rozwiązać podpisane umowy i oddać zaliczki. Jak sama mówi: „Miałam mieć bardzo dobry sezon ślubny i nie tylko – była szansa na odbicie się po pandemii. Wszystko odwołane do końca roku 2023. Lekarze nie są w stanie powiedzieć mi czy i kiedy będę w stanie wrócić do pracy. Utraciłam samochód (jedyny), który jest niezbędny do mojej pracy. Mąż z dziećmi jeździ autem pożyczonym - mała osobówka. Przez brak możliwości zarobkowych i wysokie koszty związane z opieką poszpitalną i rehabilitacją zużyliśmy nasze oszczędności. Nie mamy bieżącego źródła dochodu.”
Hospitalizacja, operacje i częściowo rehabilitacja są dla Ewy zapewnione w ramach ubezpieczenia zdrowotnego. Jednak pozostałe koszty, jakie Ewa musi ponieść z własnych środków są olbrzymie.
- codzienna rehabilitacja domowa = 9000 zł miesięcznie (300 zł za godz., z dojazdem)
- wynajem sprzętu medycznego: wózek inwalidzki, balkonik, szyna = 300 zł miesięcznie,
- prywatne wizyty lekarskie dodatkowe, konsultacje = kilkaset złotych
- transport medyczny = 2000 zł
- kaucja za wypożyczony sprzęt medyczny = 1500 zł
- leki, maści, opatrunki
Zbiórka dostępna jest TUTAJ.