Waleczny Tomcio w starciu z nieoperacyjnym glejakiem mózgu
Tomek ma 7 lat i pochodzi z Oławy. Ma dużo energii, radości i pomysłów. Ma też okrutnego przeciwnika jakim jest glejak. Złośliwy, agresywny, nieoperacyjny guz pnia mózgu. Jeden z najbardziej zabójczych nowotworów mózgu u dzieci. Choroba ogromnie trudna w leczeniu i nieobliczalna. Od 3 miesięcy toczy się nierówna walka, w której stawką jest życie chłopca.
Walka o życie trwa. potrzebne jest 400 tysięcy złotych!
CZASU JEST CORAZ MNIEJ!
- Nie możemy kupić zdrowia, ale możemy kupić czas, który pozwoli zmienić status choroby – ze śmiertelnej na przewlekłą. Wiemy, że można: medycyna rozwija się w zawrotnym tempie, a każdy nowy dzień niesie nadzieję. W kraju wykorzystaliśmy wszystkie możliwości terapii (chemioterapia i radioterapia), które mogły powstrzymać na chwilę tego wroga. Pozostaje bezsilne czekanie, aż ta podstępna choroba bardzo szybko zaatakuje ponownie, pojawią się przerzuty i nie będzie już żadnego ratunku, nigdzie. CZASU MAMY CORAZ MNIEJ. Dlatego szukamy pomocy za granicą. - piszą rodzice chłopca. -Wszytko co potrafimy to kochać Tomka bezgranicznie i dać mu wszelkie możliwe wsparcie. Nie możemy go zawieść. Wojna nadal trwa. Glejak, już raz próbował zabrać nam Tomcia. Tymczasowo znokautowany został promieniami jonizującymi, wciąż czyha jednak w zakamarkach jego mózgu i nie wiemy kiedy ta bestia zechce porwać nam synka już na zawsze.
KIM JEST TOMCIO? HISTORIA WOJOWNIKA!
Tomek jest naszym młodszym, długo wyczekiwanym synkiem. Całym jego światem jest rodzina: brat, mama, tata i nasz zwierzyniec. Interesuje się przyrodą, kocha wszelkie stworzenia, uwielbia wodę i pływanie, z zapałem jeździ na hulajnodze. Jest bystrzakiem, który w mig uczy się zasad nowych gier, bez skrupułów ogrywając tatę i dziadka w szachy.
Dzień przed diagnozą Tomcio był w szkole. Nikt nie spodziewał się, że jest tak chory! Trzy tygodnie wcześniej został szczegółowo przebadany przez pediatrę z powodu ciągłego zmęczenia. Badania wykazały tylko niski poziom żelaza. Mimo suplementacji Tomcio był apatyczny, dużo spał. Mrużył jedno oko, trafiliśmy do okulisty. Umówiliśmy wizytę u neurologa ponieważ zaczął też sztywno chodzić i dość często potykać się. Tego samego dnia wieczorem powiedział „Tatusiu, prawie cię nie widzę”, już mocno zaniepokojeni w ciągu godziny znaleźliśmy się na ostrym dyżurze.
5 czerwca 2019 r., w nocy, do naszego zwyczajnego życia wdarł się cień w postaci okrutnej diagnozy: "W obrazie tomografii rozległa masa guzowa na pniu mózgu, średnicy ok. 4 cm, rozlany glejak mostu (z ang. DIPG), zmiana nieoperacyjna, rokowania fatalne. Choroba bardzo rzadka, nieuleczalna. Operacja chirurgiczna jest niemożliwa ze względu na rozlany charakter guza i umiejscowienie – pień mózgu to ośrodek kontrolujący podstawowe funkcje życiowe jak ciśnienie krwi, pracę serca, oddychanie, połykanie. Jedynie mogą Państwo powalczyć o czas”. 3 minuty. Tyle zajęło dowiedzenie się, że każda chwila od TERAZ zbliża nas do ROZSTANIA. Zostało nam mało czasu. Według statystyk medycznych: 9 miesięcy. Czyli… 276 dni. Tyle czekaliśmy na Tomka 7 lat temu i tyle miało nam teraz zostać wspólnych chwil na tworzenie wspomnień i pożegnanie. Na przyglądanie się jak postępująca choroba mózgu zabiera Tomciowi po kolei zdolność równowagi, chodzenia, mówienia, połykania może również widzenia i słyszenia, doprowadzając do niedowładów kończyn i porażenia mięśni twarzy, wodogłowia, by ostatecznie pozbawić go możliwości oddychania i bicia serca. Przy czym świadomość do końca pozostaje nietknięta. Tak umierają dzieci z DIPG w niespełna parę miesięcy od diagnozy. Czy jakikolwiek rodzic może na to przystać bez WALKI?
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego lub masz ciekawą informację, zdjęcie, materiał video? Wyślij wiadomość na adres: [email protected] lub profil na Facebooku - @OLAWA24