Wolnorynkowe ceny ZWiK
- Za parę metrów mam płacić prawie 7 tys? - denerwuje się Franciszek Wojciechowski. - Skąd takie ceny? Czy ci ze ZWiK-u oszaleli? To ja już wolę ścieki beczkowozem wozić. Podobnie jak on wielu mieszkańców ulicy Rubinowej na Nowym Otoku nie podłączyło się do nowo wybudowanej sieci kanalizacyjnej. Czekają na obniżenie stawek
Pan Szczepan mieszka z żoną w domku jednorodzinnym o charakterystycznej dla lat 70. ubiegłego wieku zabudowie. Oboje są na emeryturze, na podwórku stoi sprzęt rolniczy. - Podłączyli się bogatsi ? mówi. - Ale my i wielu sąsiadów z czekamy. Nie rozumiem, jak można żądać takich pieniędzy za krótkie odcinki. Mieliśmy zapłacić 6 tys. zł za 3 metry. A kto ma dalej do rur kanalizacyjnych, to nawet i 20 tys. zł płaci.
- Myśmy zapłacili 5 tys. zł za 11 metrów, mąż wynegocjował taka cenę - mówi pani Anna z Perłowej. - Opłacało się nam, bo dużo płacimy za szambo i tak z miesiąca na miesiąc na jedno by wyszło. Ale rencistom czy ludziom, którzy dostają przeciętną pensję, w ogóle się nie dziwię. Dla nich to są wygórowane kwoty.
Odległość domu Franciszka Wojciechowskiego od sieci wynosi 5 metrów. Mieszkaniec mówi, że musiałby zapłacić 7 tys. zł. Nie został poinformowany, na jakiej podstawie ZWiK ustalił takie stawki. - Jak chcą, tak robią ? żali się. - Ale jak może być inaczej, jak tutaj pracowały cztery firmy? Jedna sknociła, druga poprawiała, i tak w koło Macieju. A wszystkim trzeba było zapłacić. Jak można było w ogóle odbierać takie prace, skoro zaraz potem trzeba poprawiać? Zastrzeżenia co do sposobu wykonania kanalizacji ma również Andrzej Wołosiański, mieszkaniec ul. Malachitowej: - Widziałem, jak to robili. Rury były wrzucane wprost w błoto, bez żadnego odsączania, bez wykonania podłoża z piasku. Jeśli ZWiK cztery razy płacił za to samo, to teraz mają takie ceny.
Sprawą zainteresował się radny z Nowego Otoku Józef Urbańczyk. Stawki ZWiK uważa za oburzające i chce wyjaśnić sposób ich naliczania. - To niesprawiedliwe. Z czego emeryt ma zapłacić tak wysokie kwoty? - pyta. - A prezes ZWiK zarabia kilkanaście tysięcy złotych i jeżdżą sobie na drogie integracje do Egiptu. Sprawdziliśmy, ile kosztuje podłączenie do sieci kanalizacyjnej w sąsiednich miastach. Stawki są zdecydowanie niższe. - Koszt przyłącza kanalizacyjnego w normalnych warunkach za metr bieżący nie powinien przekroczyć 200 zł - mówi Mieczysław Mydlarz ze ZWiK-u w Strzelinie. - Kosztorysy wykonujemy każdorazowo indywidualnie ? zastrzega Rafał Sochanik ze ZWiK-u w Brzegu. - Ale przy drodze gruntowej, bez konieczności odwadniania, koszt przyłącza kanalizacyjnego za metr wynosi u nas do 600 zł. Ale pracownicy oławskiego ZWiK nie widzą problemu. Miejska spółka nie jest od tego, żeby oferować oławianom najkorzystniejsze ceny. Świadczy usługi tym, których na to stać. Działamy na wolnym rynku, po uzyskaniu naszej oferty klient ma wolną rękę i może skierować się do konkurencji ? otwarcie stawia sprawę Dariusz Piaskiewicz, specjalista ds. klienta. - My możemy zagwarantować krótkie terminy wykonania i kompleksowość usług. Dajemy gwarancję pięć lat na materiały i robociznę. Ilość otrzymywanych przez nas zleceń świadczy o konkurencyjności naszej oferty. Piaskiewicz tłumaczy, że na cenę składa się wiele czynników: koszty materiałów, robocizna, a jeśli prace odbywają się w drodze, również projekt organizacji ruchu zastępczego. Wprawdzie ZWiK promuje wykonanie projektu za złotówkę, ale przecież trzeba uwzględnić koszta okołoprojektowe.
Kierownik działu handlowego Krzysztof Sarnecki nie zgadza się z pogłoską, że te same prace wykonywały cztery firmy: - Na tej opinii, która nie ma potwierdzenia w rzeczywistości, zaważyć mogła sytuacja z 2012, kiedy roboty prowadziła firma Energopol. Były one realizowane nierzetelnie i umowa została rozwiązana. W przetargu wyłoniliśmy nowego wykonawcę, który usunął wady do sierpnia 2013. Po tym czasie ZWiK podjął decyzję o rozszerzeniu prac - budowie nowych odcinków wodociągów i kanalizacji. Te prace realizują dwie inne firmy, jedna z Oleśnicy, a druga to Skanska. Nie ma to żadnego wpływu na wysokość oferty dla mieszkańców Nowego Otoku. Sarneckiemu nie zgłoszono do tej pory przypadku, żeby rury były wkładane do wykopów z wodą. Kierownik apeluje do mieszkańców o fotografowanie uchybień w przebiegu prac i przesyłanie zdjęć do ZWiK.
Xawery Piśniak