Wystartuje w Mistrzostwach Świata. Jacek Załubski przygotowuje się do startu
Mistrzostwa Świata Ironman 70.3 rozegrane zostaną w stanie Utah w USA. Udział w nich wywalczył Jacek Załubski, mieszkaniec Jelcza-Laskowic.
1/2 Ironman, czyli 1900 metrów pływania, 90 kilometrów jazdy na rowerze oraz półmaratoński dystans biegnąc - taką odległość będzie miał do pokonania mieszkaniec Jelcza-Laskowic. Jest ponad sto zawodów kwalifikacyjnych, które odbywają się w różnych krajach, na różnych kontynentach. Jacek Załubski wystartował dokładnie 8 sierpnia w Tallinie. Zajął wtedy 35 miejsce, a w swojej kategorii był szósty. Ten wynik dał mu przepustkę do wystąpienia w Mistrzostwach Świata, które początkowo miały odbyć się w Nowej Zelandii, jednak ze względu na zamknięcie granic dla turystów do 2023 roku, zostały one przeniesione do St. George w stanie Utah. Tam ma wystartować około tysiąca zawodników, konsekwencją tak sporej liczby osób jest fakt, że poprzednie mistrzostwa zostały odwołane ze względu na pandemię koronawirusa.
-W zeszłym roku moim celem była Estonia i powalczenie o kwalifikacje. Od listopada 2021 roku zmieniłem trenera na bardziej doświadczoną trenerkę i przygotowujemy się razem. Cały sezon jest ustawiony pod Stany Zjednoczone - mówi Jacek Załubski. -Stosuję plan żywieniowy dostosowany do treningów. Mam rozpisany plan treningowy na tydzień i do tego plan żywieniowy. Jeszcze osiem lat temu ważyłem prawie sto kilogramów, więc dużo wyrzeczeń mnie to kosztowało i dużo silnej woli, aby dojść do tego momentu, w którym jestem teraz.
Jacek Załubski już 29 października podejmie największe dotychczas w swojej karierze wyzwanie Triathlonowe.
Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z Triathlonem?
-To był zupełny przypadek. Zawiązała się grupa Jelcz Triathlon Project, parę razy pojechałem z chłopakami na rower i spontanicznie zapisałem się na 1/4 Ironmana, nie umiejąc pływać. Cały dystans pokonałem żabką, a przepłynięcie kraulem 25 metrów było dla mnie sporym problemem. Biegowo byłem dobrze przygotowany, startowałem tedy w Mietkowie.
Jak mocno jest to czasochłonny i kosztowny sport? Czy masz sponsorów?
- Jeżeli chodzi o sponsorów jest z tym problem, ponieważ jest to sport amatorski. Ostatnio udało mi się uzyskać drobne wsparcie z Urzędu Miasta i Gminy Jelcz-Laskowice właśnie na pokrycie przynajmniej częściowych kosztów wyjazdu, które są bardzo wysokie. Triathlon jest drogim sportem i sprzęt kosztuje. Wszystko praktycznie robi się własnymi siłami. Otrzymuję wsparcie z grupy triathlonowej, mam również wsparcie Tlenox Studio czyli komory hiperbarycznej, w której mam bezpłatne sesje pod tlenem, co pomaga mi się regenerować.
Ile czasu tygodniowo zajmują ci treningi?
-Tygodniowo, średnio jest to około 12-13 godzin, plus trening uzupełniający, regeneracja. Zdarzały się tygodnie, gdzie było i 15 godzin treningowych, ale to ostatnie etapy zamykające makrocykl.
Biegasz, pływasz i jeździsz na rowerze, jaka z tych dyscyplin jest dla ciebie najbardziej wymagająca?
-Najtrudniejsze w opanowaniu było pływanie, bo ja pływałem żabką. 25 metrów na basenie kraulem stanowił dla mnie wielki problem, a teraz jestem w stanie 4 kilometry przepłynąć bez przerwy. To też dzięki Romanowi Żerkowi, do którego chodzimy na grupowe zajęcia. Dużo przyłożyłem uwagi na technikę pływacką. Moja trenerka też jest byłą pływaczką. Poświęcam dużo czasu na pływanie. Bieganie przychodzi mi łatwo, rower już też w miarę. Chciałbym pływać dużo lepiej niż obecnie, ale uważam, że tempo 1:40 na 100 metrów jest bardzo przyzwoite.
Towarzyszą ci jakieś obawy przed Mistrzostwami Świata?
- Jeszcze w zeszłym roku, kiedy dostałem się na Mistrzostwa Świata moją obawą było czy pozwolą latać do Stanów. Ale jak w listopadzie otworzyli granice dla zaszczepionych to niczego się już nie boję. Na pewno trasa jest wymagająca, bo przebiega po górach i pustyni. Bardzo wysoka temperatura, bo w granicach 28-30 stopni, wysoka wilgotność, duże przewyższenia, inny klimat. Inna obawą są aspekty aklimatyzacyjne, żołądkowe, aby tam się nic nie zadziało. Znam swój organizm, natomiast tam nie wiem, jak on się będzie zachowywać. Jadę stosunkowo wcześniej żeby przejść odpowiednią aklimatyzację.
Jedziesz tam startować, planujesz również zwiedzać?
-Lecę tam na trzy tygodnie, więc oczywiście mam w planie zwiedzanie. Będę dziewięć dni przed zawodami i zostanie mi tydzień po starcie, więc chcę coś zobaczyć, bo taka okazja nie zdarza się często.
Jak wygląda Twój dzień przed startem?
- Generalnie mam zejście z objętości i intensywności, aby złapać świeżość. Nastawiam się na relaks. Nie czuję presji przedstartowej. Te wszystkie starty pokazują kierunek, w którym mam iść, jak minął sezon przygotowawczy. Obecnie jestem bardzo zadowolony ponieważ w tym sezonie startowałem sześć razy i pięć razy stawałem na podium w kategoriach wiekowych. Jestem bardzo zadowolony z postępów, jakie robię. I z czasów, które uzyskuje, bo zrobiłem życiówkę na 10 kilometrów, na 1/4 Ironmana. W porównaniu do poprzedniego sezonu, ten jest bardzo dobry i oby tak było dalej.
Rozpoczynając przygodę z Triathlonem, wiedziałeś, że będziesz zdobywał sukcesy?
- Nie. Ale widziałem bardzo dużo możliwości jeszcze do wykorzystania. Był duży potencjał i zacząłem trenować na początku pod okiem Daniela Jakimiuka ze Szklarskiej Poręby, przynosiło to efekty, bo też stawałem w zeszłym roku na podium. Ale w tym roku zmieniłem trenerkę i widzę, że ten progres jest jeszcze lepszy. Mam pewne rezerwy, ale też jestem mocno ograniczony czasowo. Wiem, że gdybym się poświęcił bardzie, to może byłoby coś więcej z tego. Jestem ograniczony przez pracę, przez działalność jako radny, jest też rodzina i obowiązki domowe. Jak mam czas to wychodzę na trening. Często wychodzę trenować o 5 rano.
Uważasz, że zawody triathlonowe w Polsce są organizowane na wysokim poziomie?
- Jak zaczynałem startować, to triathlon był sportem niszowym. Mało osób się w to angażowało, co widać po czasach, jakie były uzyskiwane. Jak kiedyś czas 02:24:00 na 1/4 Ironmana dawał jakiekolwiek miejsce w kategorii wiekowej na podium, tak teraz dopiero poniżej 02:10:00, także jest bardzo duży przeskok i widać, że z roku na rok tych imprez organizowanych jest coraz więcej. Jest w czym wybierać. Ten sport zyskuje na popularności. Chociaż jest to sport indywidualny, to czasem przyjemnie jest się w grupie spotkać i wspólnie trenować. No i w Polsce ten poziom zawodów jest coraz wyższy, zdarzają się spore nagrody finansowe czy rzeczowe.
Uważasz, że każdy może spróbować sił w tej dziedzinie sportu?
-Uważam, że warto spróbować. Z perspektywy czasu dla mnie bieganie stało się dość monotonnym sportem. Ja wolę dynamiczny sport, triathlon jest taki. Tam się bardzo dużo dzieje. To nie jest tylko pływanie, rower i bieganie. Ale są też strefy zmian, szybkie ściągnięcie pianki, założenie kasku. Właściwe wejście na rower, a później zejście. Wiele technicznych rzeczy, nawrotki. Za błędy są minuty karne, namioty karne, gdzie się czeka. Na rowerze są kartki, nie można jechać za kimś za blisko, minimum 10-12 metrów zachowania odległości, 30 sekund na manewr wyprzedzania. Sędziowie jeżdżą, patrzą na to, chociaż, jak w każdym sporcie są osoby, które naginają te przepisy.
Jak motywujesz się do treningów?
-Motywacja bardzo często spada ze względu na bardzo duże zmęczenie fizyczne i psychiczne. Ale też nastawiam się na dużą regenerację, kładę na to duży nacisk. Wspomagam się też suplementami i odżywkami. Często mam tak, że nie chce mi się iść na trening, tym bardziej teraz, jak jest taka pogoda, jak jestem po ośmiu miesiącach naprawdę ciężkich treningów i mam kolejny tydzień, kolejne mocne jednostki. Wiem też z doświadczenia, że jeśli na takim zmęczeniu i braku chęci zrobię ten trening, to jest podwójna satysfakcja i tym staram się sobie pomagać. Wychodząc na taki ciężki trening wybieram trasę, którą bardzo dobrze znam. Nie wybieram nowej trasy, bo też wiem, w jakich punktach są dane kilometry, do jakiego punktu muszę dobiec żeby się trening skończył i to też psychicznie pomaga mi się motywować.
Który z dotychczasowych startów jest tym, z którego jesteś najbardziej dumny?
-Zdecydowanie są to eliminacje do Mistrzostw Świata. To się nie zdarza często. U nas w powiecie nie ma osoby, która dostałaby się na mistrzostwa świata w sporcie amatorskim. To jest największym sukcesem, a kolejnym mam nadzieje będzie ukończenie tych zawodów i zrobienie dobrego miejsca. Tam będą naprawdę tak silne osoby, że zrobienie TOP 15 w kategorii wiekowej będzie dla mnie dużym sukcesem. Już nie mówię o innych miejscach, bo to jest raczej niemożliwe. Są tam też osoby amatorskie, które trenują dużo czasu. Ale zobaczymy, wszystko się może zdarzyć, to jest sport.
Na kogo możesz liczyć w trudnych sytuacjach?
-Na pewno na rodzinę. Żona mnie wspiera, jeździ ze mną na każde zawody, kibicuje. Mam też wsparcie trenerki i bliskich przyjaciół. Mam na kogo liczyć.