Z Bystrzycy do Hollywood
Jest rok 1986. W całej Polsce szara, bura i pesymistyczna PRL-owska rzeczywistość. Jednak w Bystrzycy niezwykle ciekawie i kolorowo. Za sprawą Radosława Piwowarskiego i ślicznej młodziutkiej Kasi Figury ta niewielka podoławska wieś na kilka tygodni zamienia się w barwny, pełen wrażeń i emocji plan filmowy.
Prawa ręka Piwowarskiego
Słoneczny dzień. Paweł Bubała, który od wielu lat sprawuje we wsi urząd sołtysa, stał wówczas przed swoim domem w Bystrzycy i nawet nie spodziewał się, że właśnie ten moment i dziwne zrządzenie losu sprawią, że po latach będzie z sentymentem i nieskrywanym wzruszeniem opowiadał o swojej przygodzie przy kręceniu ?Pociągu do Hollywood?: - Podjechał samochód z Piwowarskim. Jeszcze wtedy nie wiedziałem tak naprawdę, że mam do czynienia z wielkim reżyserem (dwa wcześniejsze filmy Piwowarskiego - "Yesterday" i "Kochankowie mojej mamy" okazały się wielkimi hitami - przyp. red.). Porozglądali się po okolicy i spytali, czy im pomogę, bo chcą kręcić tu film, a mój dom idealnie nada się na filmową lodziarnię. Przecież nie mogłem odmówić.
Od tej pory Paweł stał się prawą ręką ekipy. Nie odstępował ludzi Piwowarskiego ani na krok. Był z nimi wszędzie, organizował rekwizyty, oddał swój dom na potrzeby filmu, załatwiał najpotrzebniejsze rzeczy. Oprowadzał ekipę po Bystrzycy i okolicach, wprowadzał w tajniki i realia życia na wsi, pokazywał znane tylko mieszkańcom zakątki i idealne do filmu plenery. Wiedział, z kim trzeba rozmawiać, gdzie załatwić konie, wóz czy jajka do scen z lodami i kto najlepiej nada się na statystów. Dziś można kupić praktycznie wszystko, w PRL-u nawet znanym filmowcom trudno było dostać niezbędne rzeczy. Dlatego też pomoc Pawła Bubały była tak cenna. Piwowarski całkowicie mu zaufał.
- Pamiętam, jak podczas jednej ze scen Kasia Figura poważnie zraniła rękę - wspomina sołtys - Namawiałem Piwowarskiego, abyśmy jechali do Wrocławia do szpitala, ale ten się uparł, nie chciał tracić czasu i kazał się prowadzić do najbliższej przychodni. Pojechaliśmy na oławskie pogotowie. Udzielili p. Kasi pierwszej pomocy, ale jakoś nieudolnie. Pojawiły się powikłania i niestety trzeba było wstrzymać zdjęcia, a aktorka leczyła się dalej w Warszawie.
Blond piękność
Największe zainteresowanie budziła sama Figura. Wyglądała jak gwiazda z amerykańskich filmów. Nie była jeszcze tak znana jak dziś. Trzeba pamiętać, że film kręcony w Bystrzycy był jednym z pierwszych w jej dorobku. Jednak już wtedy budziła ogromny zachwyt. Z okolicznych miejscowości zjeżdżali się chłopcy, którzy z podziwem patrzyli na tę młodą aktorkę. Nadzwyczajna uroda, blond włosy, seksapil i -co do dziś wspominają mieszkańcy ? niezwykła osobowość. -Pani Kasia nie gwiazdorzyła -zwraca uwagę Paweł Bubała. - A przecież mogła. W końcu przyjechała ze stolicy z całą ekipą filmową do małej wsi na końcu świata. Była po prostu miła i sympatyczna. Normalna, szczera, uśmiechnięta dziewczyna. Tyle tylko, że aktorka i to wyjątkowo piękna aktorka.
Sama Figura ze wzruszeniem wspomina ten przełomowy moment swojego życia i z sentymentem wraca do chwil spędzonych na planie. Rola, którą wówczas grała, w pełni odzwierciedlała jej ówczesne marzenia i nadzieje. Ona, tak jak filmowa Merlin - Mariola Wafelek, marzyła o karierze filmowej, wielkich rolach, czerwonym dywanie i dopiero zaczynała swoją przygodę z aktorstwem: -Pociąg do Hollywood? w reżyserii Radosława Piwowarskiego był jednym z moich pierwszych filmów. Wraz z "Pierścieniem i Różą" Jerzego Gruzy oraz "Kingsajzem" Juliusza Machulskiego spowodował, że w zasadzie z dnia na dzień stałam się znana w całej Polsce. Dlatego wracam do niego z wielkim sentymentem, a ze szczególną nostalgią wspominam zdjęcia kręcone w Bystrzycy. Były tam realizowane ważne sceny związane z osobowością mojej bohaterki - Marioli Wafelek, z którą wtedy bardzo się utożsamiałam. Tak jak i ja, wówczas początkująca aktorka, Mariola wyruszała w świat, by podążać za swoim wielkim marzeniem - bycia uznaną aktorką. Katarzyna Figura świetnie pamięta też pobyt w Bystrzycy, mieszkańców, miejsca, w których kręcono ważniejsze sceny: m.in. remizę strażacką, piaskownię czy filmową lodziarnię - dom obecnego sołtysa:
-Bystrzyca odgrywała rolę rodzinnych stron Marioli . To tam mój filmowy tata i siostra prowadzili rodzinny biznes - "lodziarnię". To tam powstały magiczne sceny, jak choćby ta w małym kinie. Przepięknie położona miejscowość, zatopiona w naturze i jej atmosfera, którą tworzyli także mieszkańcy, niezwykle życzliwi i pomocni - to wszystko istotnie wpłynęło zarówno na mnie samą, jak i na to, co udało się nam wspólnie stworzyć w filmie.
Z Bystrzycy na czerwony dywan
Film Piwowarskiego otworzył Katarzynie Figurze kolejne furtki w branży aktorskiej. Rola Merlin, która jako dziecko zamiast na lekcję religii zbłądziła na projekcję filmu w remizie strażackiej (bystrzycka remiza) i od tej pory zapragnęła grać w hollywoodzkich produkcjach, idealnie wpisywała się w ówczesną drogę aktorską Figury. Mariola Wafelek była dziewczyną pełną marzeń i wielkiej pasji. Bohaterka tak jak Katarzyna wierzyła, że jej sen o wielkiej aktorskiej karierze w końcu się ziści. Stąd też Bystrzyca, gdzie Figura grała jedną z pierwszych ważniejszych ról, do dziś zajmuje szczególne miejsce w sercu i pamięci aktorki:
- Zdjęcia kręciliśmy w 1986 roku. W tej szaroburej rzeczywistości PRL-u, moja postać była kolorowym ptakiem, prawdziwą afirmacją marzeń. Z nostalgią wracam do świata, którego już nie ma, a chwile spędzone w Bystrzycy na zawsze pozostaną mi bliskie.
Dla obecnego sołtysa i starszych mieszkańców wsi wspomnienia kręcenia filmu są nadal żywe. Gdy pytamy o jakieś pamiątki z tamtego okresu, Paweł Bubała wzdycha:
-To były inne czasy. Wtedy nikt nie myślał o autografach czy pamiątkowych zdjęciach. Wszyscy byliśmy podekscytowani, ale nawet nie wiem, kto w tamtych latach miał we wsi aparat i mógł zrobić jakieś zdjęcia. Pamiętam, jak Piwowarski, gdy wyjeżdżali, obiecywał, że spotkamy się wszyscy znowu na premierze w Warszawie. Niestety zaproszenie na pokaz nigdy do mnie nie dotarło.
Być może były to jedynie obiecanki reżysera, a być może sam twórca czuł się rozczarowany budżetowym aspektem produkcji i nie miał możliwości, by dotrzymać słowa danego sołtysowi. W jednym z udzielonych wywiadów Piwowarski podkreślał bowiem, że przy kręceniu ?Pociągu?? naiwnie uwierzył w zapewnienia producentów, iż ostatnią scenę uda się nakręcić w Kalifornii. Niestety tak jak Paweł Bubała nigdy nie dotarł na premierę filmu do Warszawy, tak Piwowarskiemu nie było dane nakręcić finałowej sceny w Stanach.
Zmarnowana szansa
Bez wątpienia wydarzenia z tamtego okresu są ważną kartą w księdze bystrzyckiej historii. Niestety pamiętają o niej tylko najstarsi mieszkańcy wsi. Młode pokolenie ze zdziwieniem patrzy, gdy zadajemy pytania o wskazanie miejsc, w których kręcono słynny film Piwowarskiego. Po raz kolejny mamy więc do czynienia z marnotrawioną szansą nie tylko na promocję wsi, ale i całego powiatu.
We wrocławskim Centrum Technologii Audiowizualnych przekształconym z dawnej słynnej Wytwórni Filmów Fabularnych do dziś na ścianach widnieje plakat z filmu. Jest jednym z wielu powodów do dumy. W Bystrzycy natomiast nie ma nawet pamiątkowej tabliczki, szyldu czy informacji, która mogłaby zachęcić miłośników polskiego kina do odwiedzenia powiatu i przekonania się, jak w rzeczywistości wyglądają miejsca znane z "Pociągu...". Nikt przez te wszystkie lata nie wpadł na pomysł, aby odcinać kupony od dawnej przygody a z Bystrzycy uczynić ważny przystanek na drodze prawdziwych kinomanów. A szkoda. Wszakże nawet sama Kasia Figura wspomina Bystrzycę z sentymentem.
(KS)
Gdy Figura skaleczyła rękę wstrzymano nagrania filmowe.
Plakat z filmu "Pociąg do Hollywood" do dziś zdobi ścianę holu CeTA. Niestety w Bystrzycy, gdzie kręcono kluczowe sceny brakuje jakiejkolwiek informacji czy pamiątkowej tablicy.
Na już nieczynnej piaskowni w Bystrzycy, w jednej ze scen Figura kąpała się z Piotrem Siwkiewiczem.