Biegał bez smyczy, rzucił się na innego psa
Idąc na spacer ze swoim czworonogiem, nie spodziewała się, że w centrum miasta dojdzie do takiej sytuacji. Niestety agresywny pies biegający bez smyczy zaatakował.
O tej krwawej akcji, jaka miała miejsce w Oławie poinformowała nas właścicielka poszkodowanego psa. Do zdarzenia doszło 19 maja około godziny 23:00 na ulicy Kościelnej. Kobieta szła ze swoim psem na wieczorny spacer. W pobliżu kościoła NMP Matki Pocieszenia na jej czworonoga rzucił się inny agresywny pies. Dopiero, gdy zjawił się jego właściciel, udało się odciągnąć atakującego psa.
Poszkodowany 8-letni Dragon, owczarek niemiecki mocno krwawił, a właściciel agresywnego psa nie zainteresował się zdarzeniem i odszedł. Zwierzę przewiezione zostało do lecznicy w Miłoszycach, tam udzielono mu pierwszej pomocy. Dalsze leczenie prowadzone było w oławskiej przychodni Aksman, z której skierowano go go wrocławskiej kliniki, a koszt powrotu do zdrowia wyniósł około trzech tysięcy złotych.
-Widziałam, że biegał tam pies, a grupa ludzi siedziała na stole do ping-ponga. Zdecydowałam się zawrócić i tam nie iść, bo wiem, jaki jest mój Dragon, że zacznie szczekać. W momencie zawracania podbiegł do nas pies i złapał mojego za kręgosłup, później za szyję, zaczęłam krzyczeć, aby ktoś go zabrał - relacjonuje właścicielka. -Wydawało mi się, że to trwało bardzo długo, właściciel agresywnego psa podszedł, powiedział, że ma puścić i tak też zrobił. Wziął go i sobie poszedł. Nie pomógł, nie udzielił pomocy. Musiałam Dragonowi podwiązywać łapę, tak krew się lała. Po całym zdarzeniu nie miałam głowy, aby zatrzymać tego człowieka, chciałam ratować mojego psa, który mocno krwawił. Zdarzenie to zauważyła z balkonu jakaś pani i to ona zniosła mi opatrunki, aby zatamować krew i wstępnie opatrzeć mojego Dragona. Po wykonaniu telefonów do oławskich lecznic, nikt niestety nie odebrał, ratunkiem okazał się weterynarz w Miłoszycach. Lekarz poinformował mnie, że zabrakło zaledwie centymetra do przerwania głównej tętnicy, pies wgryzł się tak mocno, że przegryzł na wylot łapę. Każdy weterynarz dziwił się, jak udało nam się rozdzielić te psy. Ścisk szczęki tego psa jest bardzo duży.
Po całym zdarzeniu mieszkanka postanowiła znaleźć właściciela agresywnego psa, bo jak nam relacjonuje, z widzenia go znała.
-Dogadaliśmy się, że on pokryje koszty leczenia, oczywiście na początku mi zapłacił, łącznie było to 500 złotych. Cały koszt leczenia wyniósł około trzech tysięcy złotych. Spisaliśmy z nim oświadczenie, jak się okazało jego pies nie jest szczepiony i do tego przyznał się właściciel podpisując oświadczenie, w którym zawarta była ta informacja. Dragon ma problemy z trzustką, po podaniu leków przeciwzapalnych, po trzech dniach dostał krwotoku wewnętrznego. Nie chciałam tej sytuacji zgłaszać na policję, mimo nacisków z różnych stron, myślałam, że właściciel dostał nauczkę. Jednak za kilka dni jadąc samochodem, zobaczyła, że pies nadal biega bez smyczy i kagańca, było to tym razem na skwerze za Urzędem Miasta.
Właścicielka Dragona, 26 czerwca postanowiła zgłosić sprawę na policję. Mężczyzna otrzymał tysiąc złotych mandatu i nakazał spłaty pieniędzy za leczenie.
-Mamy wszystkie faktury, opisy, wyniki, a właściciel agresywnego psa mówił, że faktury są podrobione. Chcę założyć mu dodatkowo sprawę cywilną w sądzie. Chcę, aby zwrócił mi pieniądze i dodatkowo jeszcze został ukarany.
Właścicielka poszkodowanego psa chce, aby mężczyzna się nauczył. Aby nigdy nikomu nie stała się krzywda.