Orzeł umacnia się na pozycji lidera po zwycięstwie w Lublinie
Mimo że drużyna z Jelcz-Laskowic musiała gonić wynik, wracała z Lublina w bardzo dobrych nastrojach – dzięki zwycięstwie 5:2 zyskała czteropunktową przewagę nad wiceliderem ligi, Odrą Opole. Kolejnym trafieniem może pochwalić się bramkarz Orła, Maciej Foltyn.
Oba zespoły miały mierzyć się ze sobą w grudniu, ale spotkanie zostało przełożone na 25 lutego. Z tego powodu Orzeł długo pozostawał w niepewności, ile oczek będzie mieć na koncie w momencie zrównania się liczbą rozegranych meczy z pozostałymi drużynami ligi.
Goście podeszli do tego starcia intensywnie już od początku. Swojej szansy z prawej strony szukał Jose Gutierrez, który zdołał wyprowadzić jeszcze później obiecujący kontratak. Gospodarze nie pozostawali bierni i jeden z nich szybko zmusił Macieja Foltyna do interwencji uderzeniem z prawego skrzydła. W odpowiedzi Grzegorz Nowak i Kamil Nowakowski rozegrali kombinacyjnie piłkę, ale zabrakło wykończenia. Zawodnicy z Lublina byli nastawieni na kontry i jedna z nich mogła zakończyć się pierwszą bramką tego dnia, gdyby nie czujność Foltyna. Jednak już rozegrany stały fragment gry tuż po niej okazał się bezlitosny dla Orła – szansę w 6. minucie wykorzystał Łukasz Mietlicki.
Strzelony gol dodał AZS-owi wiele śmiałości w atakach, ale zawodnikom z Jelcza-Laskowic udało się je przetrzymać bez większych strat, a odpowiedzieli trafieniem po niespełna dwóch minutach. Victor Andrade dograł na prawą stronę do Nowaka, ten świetnym dryblingiem zwiódł bramkarza i podał do niekrytego Nowakowskiego stojącego tuż przy pustej bramce. Wynik próbował podwyższyć Gutierrez i co nie udało mu się strzałem z dystansu, to powiodło się, gdy dostał piłkę od Andrade i stanął oko w oko z golkiperem gospodarzy. Gra dynamicznie przenosiła się z jednego pola karnego pod drugie. Przed szansą na zdobycie bramki stanął m.in. Paweł Synowiec, który przyjął futsalówkę tuż przy bramce i nie zdążył odpowiednio zareagować. Emocji do gwizdka nie brakowało, ale do przerwy kibice musieli zadowolić się wynikiem 1:2.
Druga połowa niedzielnego meczu zapowiadała się nieciekawie dla gości, gdy sędzia podyktował rzut wolny pośredni z bliskiej odległości, jednak na wysokości zadania stanął Maciej Foltyn. Odpowiedzieć próbował Kamil Nowakowski, ale zapędził się w kontrataku i nie zdążył oddać strzału. Choć obaj golkiperzy musieli cały czas pozostawać skoncentrowani, los uśmiechnął się dla gospodarzy. Po wymianie kilku podań na połowie Orła, Artur Sułek zszedł do środka i bardzo mocnym uderzeniem wyrównał w 28. minucie na 2:2.
Taki rezultat utrzymywał się długo, bo do 37. minuty. Wtedy Nowakowski ponownie wziął sprawy w swoje ręce. Dostał w kontrataku podanie bezpośrednio od bramkarza, poradził sobie z jednym obrońcą i potężnym uderzeniem zaskoczył golkipera AZS-u. Gospodarze szukali swoich szans, wykorzystując lotnego bramkarza, ale nie mogli znaleźć drogi do bramki. Zawodnikom z Jelcza-Laskowic pomógł, dzięki wywartej presji, Sułek, który, chcąc podać, trafił do własnej, pustej siatki. Na listę strzelców zdążył jeszcze w 40. minucie wpisać się Maciej Foltyn. Przechwycił podanie z rzutu rożnego i uderzył z własnego pola karnego, ustanawiając wynik spotkania na 2:5.
To zwycięstwo zapewniło Orłowi czteropunktową przewagę nad wiceliderem i sześciopunktową nad rywalem z trzeciego miejsca. W nadchodzących kolejkach czeka go jeszcze kilka trudnych spotkań, w tym najbliższe wyjazdy do Gliwic i Opola.
AZS UMCS Futsal Team Lublin – KS Acana Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice 1:2 (2:5) Łukasz Mietlicki (6), Artur Sułek (28, 39 bramka samobójcza) – Kamil Nowakowski (8, 37), Jose Gutierrez (10), Maciej Foltyn (40)
Po meczu powiedzieli:
Chus Lopez (trener KS Acana Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice): – Byliśmy bardziej skoncentrowani na obronie, ale możemy grać lepiej. Wcześniej przydarzyła nam się ważna porażka w obronie, a teraz niepotrzebne błędy w ofensywie. AZS Lublin jest skomplikowanym zespołem, ponieważ ma inny styl ataku niż inne drużyny w lidze. Codziennie pracowaliśmy, aby zagrać poważny i kompletny mecz. W tym tygodniu musimy zmusić się do tego, aby być najlepszym i przygotować do rozegrania perfekcyjnego meczu. Jesteśmy na właściwej drodze, z tygodnia na tydzień. Poświęcenie jest drogą do sukcesu. Na papierze nasza sytuacja jest dobra, ale wiemy, że liga jest trudna i nie możemy się zrelaksować. Osobiście nie patrzę na punkty klasyfikacji. Mecze z GSF-em Gliwice, Odrą Opole i Gwiazdą Ruda Śląska będą bardzo trudne. Poziomem podobne do finału pucharu. Jeśli chcemy wygrać ligę, musimy zwyciężyć w kolejnych spotkaniach, a nie zastanawiać się, kto zdobył ile oczek.
Maciej Foltyn (kapitan KS Acana Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice): – Mecz był bardzo trudny i szarpany. Graliśmy z „Dzikami”, dlatego musieliśmy uważać, by nie dać się wplątać w tę dziką grę. Duża liczba kontrataków i szybkie tempo – to lubią lublinianie. Musieliśmy uważnie zagrać w obronie, co przez większość meczu nam się udawało. Na początku staraliśmy się prowadzić grę. Stworzyliśmy kilka sytuacji, a to AZS wyszedł na prowadzenie. Jednak czasu mieliśmy dużo i konsekwentnie dążyliśmy do zdobycia bramek, co nam się udało. Zrobiło się troszkę duszno w momencie gola na 2:2, ale dalej wierzyliśmy, że zwycięstwo padnie naszym łupem i tak się stało. Cieszę się, że koledzy kolejny raz wykazali się skutecznością i wracamy z kompletem punktów.
AZS UMCS Futsal Team Lublin – KS Acana Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice 2:5 (1:2) Łukasz Mietlicki (6), Artur Sułek (28, 39 bramka samobójcza) – Kamil Nowakowski (8, 37), Jose Gutierrez (10), Maciej Foltyn (40)
Źródło: materiały prasowe KS Acana Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice
Foto: Jarosław Frąckowiak