Orzeł wygrywa z Gwiazdą i zbliża się do awansu!
KS Acana Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice nie mógł być pewny wyniku aż do ostatnich sekund sobotniego spotkania. Ostatecznie zdołał wygrać z Gwiazdą Ruda Śląska 2:1, dzięki czemu umocnił się na pozycji lidera.
To starcie było gwarancją ogromnych emocji. Orzeł jako pierwszy przekroczył dzięki zwycięstwu próg 40 zdobytych punktów, umacniając się na pierwszej pozycji. Jednak gdyby to Rudzianie mogli świętować sukces, wskoczyliby na fotel lidera z przewagą jednego oczka, a sytuacja na szczycie skomplikowałaby się jeszcze bardziej. Nie powinny więc dziwić okrzyki radości kibiców zgromadzonych w Jelczu-Laskowicach po każdej ze strzelonych przez gospodarzy bramek.
Sobotnie spotkanie dolnośląscy zawodnicy rozpoczęli z wysokiego C. Akcja całkiem niepozorna – Dawid Witek zgrał z prawego skrzydła do środka do Grzegorza Nowaka, a ten spokojnie przyjął piłkę i zdecydował się na mocne uderzenie z dystansu, ponieważ nie był atakowany. Zaskoczony Dawid Barteczka musiał wyciągać piłkę z siatki już w 1. minucie. Mimo tak szybko strzelonej bramki gra nie zrobiła się chaotyczna, a oba zespoły ze spokojem szukali swoich szans. Jedną z nich stworzył sobie Witek, schodząc z rogu parkietu przed pole karne, ale trafił w obrońcę. W 5. minucie prowadzenie mógł podwyższyć Jose Gutierrez. Odzyskał piłkę na własnej połowie, z łatwością oszukał defensora gości i przed drugim straconym golem uratował ich słupek. 2:0 mogło też już być po trzech minutach. Najpierw Nowak w swoim stylu uderzał z dystansu, a następnie Witek wyszedł z kontratakiem, podał do niekrytego Victora Andrade i Brazylijczyk stanął oko w oko z Barteczką. Z tego pojedynku zwycięsko wyszedł bramkarz Gwiazdy, który chwilę wcześniej sam próbował wyrównać, strzelając z daleka. Odpowiadać próbowali Mateusz Mrowiec, Piotr Hiszpański, czy Bartosz Siadul, który dwukrotnie znalazł się w dobrej sytuacji, ale nie zdołał oddać strzału.
Komentator musiał dalej mocno zdzierać gardło, ponieważ ofensywnych akcji nie brakowało. Rudzianie zagrozili gospodarzom m.in. po rozegraniu rzutu wolnego z bliskiej odległości, jednak czujnie zachowali się Maciej Foltyn wraz z zawodnikami z pola. Orzeł nie nastawiał się na dowiezienie wyniku do przerwy, dlatego strzelać próbował jeszcze choćby Kamil Nowakowski. Mimo prób musiał się na razie zadowolić tylko drobną przewagą.
Tak jak klub z Jelcza-Laskowic zaskoczył Gwiazdę na początku pierwszej połowy, tak oni go na początku drugiej. Najpierw po przemyślanie rozegranym rzucie wolnym sprzed pola karnego uderzał Ariel Piasecki, jednak świetnie spisał się Maciej Foltyn. Później, też w 21. minucie, Dawid Barteczka wyszedł z bramki i strzelił mocno i precyzyjne niemal z połowy boiska, a zasłonięty i zaskoczony Foltyn musiał skapitulować. Ta bramka dodała gościom wiary i po dwóch minutach mógł ich wyprowadzić na prowadzenie Piotr Hiszpański, ale Kamil Nowakowski wybił piłkę sprzed linii bramkowej.
Ofensywne akcje nieco straciły na tempie, ponieważ oba zespoły skupiły się na szczelnej defensywie, nie chcąc wyciągać futsalówki z siatki po raz drugi. Nie zabrakło jednak dobrej gry, efektownych zagrań, ale też ostrej walki, która poskutkowała żółtymi kartkami dla zawodników obu zespołów – Victora Andrade i Piaseckiego.
Gorąco znów zrobiło się od 33. minuty. Mateusz Mrowiec najpierw z bliskiej odległości uderzał mocno na bramkę gospodarzy, ale trafił obok, by później dograć na prawy słupek do Bartosza Siadula, który nie zdołał wykorzystać dobrej sytuacji. Po minucie odpowiedzieć próbował Dawid Witek. Przejął niecelne podanie na własnej połowie i ruszył z kontratakiem wprost na Barteczkę. Zabrakło mu jednak nieco zimnej krwi przy takiej stawce i strzelił niecelnie. Odpowiedzialność za wynik spróbował wziąć na siebie Andrade. Wpierw podszedł do przedłużonego rzutu karnego, jednak świetnie spisał się Barteczka, a następnie potężnie huknął z dystansu i tylko poprzeczka uratowała gości.
Wciąż utrzymywał się remis i gdy wydawało się, że już tak pozostanie, do gry w 40. minucie wkroczył Kamil Nowakowski. Przyjął piłkę w pobliżu pola karnego rywali z obrońcą na plecach, obrócił się i nie dał Barteczce szans na obronę. Sytuację Gwiazdy próbował jeszcze uratować Piasecki, ale trafił w słupek. Tym samym Orzeł mógł świętować trzynaste zwycięstwo w tym sezonie, a przed nim jeszcze tylko cztery spotkania. Po meczu powiedzieli:
Chus Lopez (trener KS Acana Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice): – Nie obawiałem się zbytnio o wynik przy rezultacie 1:1. Zmartwiły mnie niewykorzystane szanse na zdobycie bramek. W tego typu meczach skuteczność jest ważna i często decydująca, a Kamil jest specjalistą w tej dziedzinie. Byłem pewien, że wreszcie strzelimy gola w nagrodę za wykonaną pracę. W tym sezonie trudno przewidzieć wynik jakiegokolwiek spotkania. Powtórzę to, co mówiłem kilka miesięcy temu: w tym sezonie drużyny są lepsze, a poziom rozgrywek trudniejszy, więc w każdej kolejce przytrafiają się starcia zakończone minimalną różnicą bramek. Nasz mecz z Gwiazdą jest tego przykładem. Jesteśmy w dobrej sytuacji, ale ciężko trenujemy każdego dnia, aby pozostać na pierwszym miejscu. Mamy przed sobą jeszcze cztery finały i jestem pewien, że te spotkania będą jeszcze trudniejsze od ostatnich.
Jan Rojek (KS Acana Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice): – Gwiazda to bardzo dobry zespół. Wiedzieliśmy, że ciężko jest rozpracować ich defensywę. Właśnie w takich meczach potrzebne są dobre strzały z dystansu i w tym meczu się one sprawdziły. To było dla nas świetne rozpoczęcie. Druga bramka była niesamowita, wiedziałem, że nasz przeciwnik nie odwróci już losów tego meczu
KS Acana Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice – SR-S Gwiazda Ruda Śląska 2:1 (1:0)
Grzegorz Nowak (1), Kamil Nowakowski (40) – Dawid Barteczka (21)
Źródło: materiały prasowe KS Acana Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice
Foto: Jarosław Frąckowiak